Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odrobactwa.Spalałjepotemnapolachpozagranicami
miasta.Jaoczywiścietakiejzgodyniemiałam.Mojąkartą
przetargowąitymsamymprzepustkąmiałbyćbimber
ukrytywsianie,adziśwartownikiembyłnajwiększy
moczymordawcałymniemieckimwojskustacjonującym
naterenieŁomży.Toioczywiściezielonasukienka,która
przyciągaławzrokmężczyzn.Zewszelkichsiłpróbowałam
zachowaćspokój,jednakwżadensposóbniemogłam
opanowaćdrżeniarąk.Obawiałamsię,żetojabędę
najsłabszymogniwemtejakcji.
–Masz,napijsię–zaproponowałPiotr.
–Bimbru?–zapytałamzniedowierzaniem.
–Tak,weźdwałyki,nieupijeszsię,aleznacznie
wyciszysz.
Piotrwyciągnąłdomniebutelkę,aja,jak
na„przyzwoitą”dziewczynęprzystało,upiłamdwałyki
prostozbutelki.Tobyłmójpierwszywżyciualkohol.
Ibyłamprzekonana,żeostatni.
–Fuj,jakmożnatopić–wycedziłam,krztuszącsię.
WjednymPiotrmiałrację,odprężyłamsięnatyle,
żezamiastmyślećogrożącymnamniebezpieczeństwie,
zastanawiałamsięnadsensempiciategoohydztwa.
Jednakjużpochwiliwózsięzatrzymał,anatłokzłych
myślipowrócił.
–
Halt!
–UsłyszeliśmygłosNiemca,aminatejedno
słowowłosynacielestanęłydęba.Odtrzechlatdziałosię
takzakażdymrazem,gdytylkosłyszałamtenjęzyk.
Przedwojnąniedoświadczałamtegouczucia,przecież
doskonaleznałamniemiecki,byłamznimosłuchana
praktycznieoddziecka.–Dokumenty!–zażądałłamaną
polszczyzną.
Piotroddałmilejceisampowolizszedłzwozu.
–Proszę,tomojaprzepustka.Przyjechałemzsianem…
–Dziśgoniepotrzebujemy,możeszwracaćdodomu–
przerwałmużołnierz,ajapoczułamjakmomentalnie
sercezaczęłomibićszybciej.