Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
górę,aleprzecieżpowinnadaćradę.Musidaćradę,nie
byławkońcuostatnimsłabeuszem.Owszem,czuła
zmęczeniepocałymtygodniuciężkiejpracy,
wczorajszympakowaniu,dzisiejszymtarganiuplecaka
doszpitala,potemnadworzec,późniejtapodróż…Jednak
takbardzochciaładotrzećnaszczyt,jakbyodtegomiało
zależećjejżycie.Tożycie,któreniebyłonicwarte.
Ruszyłaprzedsiebie.Zkażdympokonywanymmetrem
plecakzdawałsięjejciążyćcorazbardziej,razporaz
musiałaprzystawać,abynabraćtchu,uspokoićoddech,
jednakpochwilimaszerowaładalej.Iwkońcuusłyszała
zasobącichywarkot,awkrótcenadrodzepojawiłsię
starydostawczak,którybezwahaniazatrzymałsię,gdy
wyciągnęławgórękciuk.Przestałajużwierzyć,żeudasię
jejzłapaćjakąśokazję,atuproszę!Tymczasem
nadworzezrobiłosięjużzdecydowanieciemno,jednak
gdysięwytężyłowzrok,jeszczedałosięrozróżnić
elementykrajobrazu.
CzyjedziepanmożewstronęschroniskanaIglicznej?
zapytała,kiedyuchyliłosięoknotarpanaiwewnętrzu
dostrzegłagłowęmężczyzny.
Tadrogaprowadzitylkodoschroniskaodparł
pogodnymtonem.Podrzucićpanią?Zarazbędzie
całkiemciemno.
Oj,takodparłazulgą.
Kierowcawysiadł,otworzyłbagażnik,którybył
zapełnionyprawiepodachróżnymispożywczymi
towarami,odebrałodniejplecakisprawnieumieścił
gowewnątrz.Odziwo,jeszczejakimścudemsiętam
zmieścił.NastępniewybawcaotworzyłprzedHankądrzwi
ipoczekał,tawsiądzie,poczymzatrzasnąłjezanią.