Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ubraniachniewidaćplam.Potemwchodzązakonnice.Idą
środkiemkościoła,zmierzającprzedołtarz.
Nawykrochmalonych,białychokryciachwidaćciemne
plamy.Znowubudząsięwemniewyrzutysumienia.
Pełenskruchy,zasypiamnatychmiastporozpoczęciu
nabożeństwa.
TużprzedNowymRokiemminaojcaniewróżyła
niczegodobrego.
Powiedzmi,jaktobyłoztymatramentem?zaczął
prostozmostu.
Niebyłoinnejrady,jaktylkosięprzyznać.Alenie
powiedziałem,ktomnienamówił.
Dałemsłowo,żeniepowiemwykrztusiłem.
Ojciecmilczałprzezchwilę,apotem,jużzupełnie
innymgłosem,powiedział:
Zasłużyłeśnakarę,alenicciniezrobię.Nicteżnie
będęmówił,tylkozastanówsiędobrzenadtym,coś
zrobił.
Jakżebyłemwdzięcznyojcu.Otopoznałemkolejną
stronężycia:fałsz.Namówilimniedozłego,samibojąc
sięskutków,apotemjeszczeposzlidonieśćnamnie.
Ojciecczęstopowtarzał,żefałsz,tchórzostwo
idonosicielstwotonajwiększa,nanajwiększąpogardę
zasługującapodłość.
KrościenkonadDunajcem,1938
Jeszczenagwiazdkędostałemnarty.Bardzoszybko
nauczyłemsięjeździć.Tam,gdziewleciebiegałem,teraz
ślizgałemsiępopuszystymśniegu.Poprzednio,idąc
doszkołytakzwanyminajbliższymidrogami,szedłem
nadDunajecikołomostuzjeżdżałemposkarpie
natornistrze.Nasankiniechciałemteraznawet
popatrzeć.Cieszyłemsięzimą,wolałemjednaklato
izawszezniecierpliwościągowypatrywałem.
Nadeszławiosna1938roku.Wiosnawgórach,wcałej
swejgórskiejpotędzeikrasie,tojedenmoment,tojedno
wspaniałetchnieniepotężnejburzyżycia.Zezgrzytem
ihukiemwyzwalasięDunajeczlodowychokowów.Góry
żyją.Jeszcześnieggrubąwarstwązalegaszczyty