Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wświatowymrynkutytoniowym.Dziśprzedtym,jaksię
poznaliśmy,dowiedziałemsięodHarry’ego,żematka
mazamiarogłosićmojezaręczynyzRebeccąMorris.
Potrzebowałemwypićcośmocniejszegoigdycię
zobaczyłem,wpadłemnagenialnyplan.
–Poczekaj.Więcwolałeśprzedstawićimobcąkelnerkę
niżtytoniowądziedziczkę?–zapytałam,analizując
wgłowiejegowytłumaczenie.
–Naszzwiązekprzyniósłbysporekorzyścifinansowe,
więcoddłuższegoczasunamawiająmniedomałżeństwa
ztądziewczyną.Organizująprzypadkowespotkania,
randkiitakdalej.Zaczęłaprzebywaćwnaszymdomu
corazczęściej.Byłanachalna,więcprzespałemsięznią
razczydwa,alenigdysięjejnieoświadczyłem.Matka
chybazrozumiałatoinaczej.Wiedziała,żejaktodziś
ogłosi,będziemitrudnosięztegowykręcić.Więcchciała
postawićmnieprzedfaktemdokonanym.Musiałemjej
wtymprzeszkodzić.Niktniebędziemniezmuszał
domałżeństwa–wyjaśniłjednymtchem.
–Dalejnieogarniam,jakmożnazmuszaćdorosłeosoby
doślubuwdzisiejszychczasach,przecieżtonie
średniowiecze…–Zamyśliłamsię.
–Uwierzmi,wszystkomożna,jeślichodziomiliony
dolarów–powiedziałzniesmakiem.
Coja,takiżuczek,mogęwiedziećomilionach?Nic.
PrzecieżudawałamdziewczynęBondazatysiąc
kawałków.
–Dobra,koleś,niemójcyrkiniemojemałpy.
–Chwyciłamzwitekpieniędzy.–Zamówmitaksówkę.
Zmywamsięstąd.