Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
midouchamójdzisiejszyszef,niejakiFabio.
Zacisnęłamzębyiprzymknęłamoczy,gdypoczułam
jegooddechnaszyi.Tenfacetobrzydzałmniesamą
swojąobecnością.Czterdziestoletniwąsatykoleś,niebył
jakośszczególniebrzydki,alejegomałeirozbiegane
oczkazaczęstospoczywałynakobiecychpiersiachlub
pupie.
Och,Vivian,zapłaciszmizato!Zanimcięukatrupię,
najpierwbędębardzodługotorturowaćpomyślałam
znowuomojejprzyjaciółceiwspółlokatorce,poczym
ruszyłamprzezśrodeksali.
To,żedzisiajtubyłam,jejsprawka.
Akuratmusiałasięrozchorować!znowuzaklęłam
wmyślach.Gdybynieto,byłabymterazwnaszym
pokojuwakademikuispokojnieuczyłabymsię
doostatniegoegzaminuzliteraturyeuropejskiej.Atak
tkwiętutaj!Wjakiejśogromnej,nadętejrezydencji
zamiastem,najakimścholernymbalucharytatywnym
iroznoszęcholernegoszampana.Zajebiście!
Wkrótkimczasietacaopustoszałairuszyłamwstronę
barupokolejnąporcjętrunku.Samabymzchęciąwypiła
kilkagłębszych,alecóż,służbaniedrużba.
Gdystanęłamwkącieiodłożyłamtacęprzybarze,
nadalnokautującwmyślachmojąkoleżankę,usłyszałam
zasobąmęskigłos:
Whiskeypoproszę.
Obejrzałamsięprzezramięimójwzrokspoczął
naprzystojnym,barczystymfaceciesiedzącym
najednymzhokerów.Rozejrzałamsiędookoła.
Oczywiścieakuratnikogoinnegozobsługiwtejchwilinie
było.Pięknie!Ajeszczeprzedchwiląbyłytutłumy
barmanów,toznaczytrzech,alezawsze.Icoteraz?