Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podoba.Bardzosiędoprawdyzaniedbałemwmoich
obowiązkach.Czymaszterazpani,chwilę,byzaspokoić
mojąciekawośćwtymwzględzie?Jeślimasz,zaczynam
na​tych​miast.
Niepo​trze​bujepanso​bieza​da​waćtrudu,pro​szępana.
Toża​dentrud,za​pew​niampa​nią.
Potemzaś,zesztucznymuśmiechemnatwarzy,
zapytałafektowaniesłodkimgłosem,wdzięczącsię
nie​na​tu​ral​nie:
Oddawnaprze​by​waszpaniwBath?
OdtygodniaodparłaKatarzyna,starającsię
po​wstrzy​maćśmiech.
Do​prawdy?za​py​tałzuda​wa​nymzdu​mie​niem.
Czemubymiałpansiędzi​wić?
Czemu,toprawdaodparłnormalnymjużtonem.
Otóżwidzipani,należyokazaćjakąśreakcjęuczuciową
napanisłowa,azdumienienajłatwiejprzychodzi,trudno
teżpowiedzieć,żebymiałowięcejsensuniżcokolwiek
innego.Aterazdalej:czybyłaśjużprzedtempani,
wBath?
Ni​gdy,pro​szępana.
Do​prawdy?Aczyza​szczy​ci​łaśjużGórneSale?
Tak.By​łamtamwze​szłypo​nie​dzia​łek.
Aby​łaśpaniwte​atrze?
Tak,pro​szępana,by​łamwte​atrzewewto​rek.
Anakon​cer​cie?
Tak,weśrodę.
Aczy,ogól​niebio​rąc,za​do​wo​lonaje​steśpanizBath?
Tak,bar​dzomisiętu​tajpo​doba.
Terazmuszętylkouśmiechnąćsięafektowanieijuż
mo​żemyzpo​wro​temza​cho​wy​waćsięnor​mal​nie.