Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Todziwnepowiedział,bełkoczącniewyraźnie.Tobar-
dzodziwne.
Cociętakdziwi,Halmosie?zapytałEdypiodrazupoża-
łowałtegopytania,widząc,żetamtenjestpijany.
Takbardzo…takbardzojesteśniepodobnydoPolybosaiPe-
riboi,żechybaniemożeszbyćichsynem.WieluwKorynciemówi,
żejesteśpodrzutkiemprzyjętymprzeznichzlitości.
Edyppoczułsiętak,jakbynagleziemiausunęłamusięspodnóg.
SłowaHalmosabyłyoczywistymkłamstwem,alezapiekłygodoży-
wego,chociażsamniepotrafiłwyjaśnić,dlaczegotakgozraniły.Ogar-
nęłagonagłaochota,byuderzyćpięściąwnabrzmiałąodwina,
przekrwionątwarzpijaka,alewostatniejchwilisiępowstrzymał,
przypominającsobiewporę,żeprzecieżHalmosjestjegogościem.
Żegnaj!powiedziałszorstko,odwracającsię,bywrócićdo
megaronu.
Tamtenzaniósłsięochrypłymśmiechem,przerywanympijacką
czkawką.
NastępnegodniaEdyppóźnowyszedłzeswojejkomnaty.Był
wzłymnastroju,niemógłzapomnieć,wymazaćzpamięcirozmowy
zpijanymHalmosem.Wciążbrzmiałmuwuszachjegogłupi,urą-
gliwyrechot,aprzedewszystkimbezczelnesłowa,żeniejestsynem
PolybosaiPeriboi,aleprzygarniętymzlitościpodrzutkiem.Niepo-
trafiłrozstrzygnąć,czybyłtotylkopijackiwymysłHalmosa,czyteż
złośliwaplotka,którąpocichupowtarzalisobiemieszkańcyKoryntu.
Wiedział,żeniezostawitegopytaniabezodpowiedziizawszel-
cenęmusidotrzećdoprawdy,choćbysięmiałaokazaćdlaniego
najboleśniejsza.
Niewolnomimilczećiudawać,żeniewiem,comówisię
omniewKoryncie.TylkoPolybosalboPeribojamogąmiwyjawić,
kimjestemmyślał.Niemartwiąmnieplotki,którebyćmoże
oddawnaobiegająmiasto,alechcępoznaćprawdęosobie.
Niezamierzałodkładaćnapóźniejrozmowyzkrólemlubkrólo-
wą,alejaknajprędzejpostawićimtopytanie,odktóregobyćmoże
będziezależałojegodalszeżycie.ZnałdobrzezwyczajePolybosaido-
myśliłsię,żezastaniekrólawogrodzie.Polyboslubił,szczególnie
6