Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pasowałdoeleganckiegostroju,którymiałamnasobie,
anitymbardziejniepasowałdotegomiejsca.Według
mojegonarzeczonegoniepasowałdoniczego.
Jakmiałamściągnąćtenrzemyk?Pozapolanąmiłości,
inicjałamiwyrytymiscyzorykiemwdrzewieitymjednym
sznureczkiemnicmipoJamesieniezostało.Chciałam
wjakikolwieksposóbzachowaćwspomnieniaponim.Czy
byłowtymcośzłego?Czytooczymkolwiekświadczyło?
Napewnonie.Nawetniepamiętamdobrze,jakwyglądał,
anidogłowyminieprzychodziło,jakmógłbydzisiaj
wyglądać…alewystarczytego.Potrząsnęłamgłową.Nie
mogęprzecieżmyślećoswojejdziecięcejmiłościprzy
mojejdorosłejmiłości.Miłości?Wkażdymrazieprzy
moimnarzeczonym.
Och,dajspokój,wiesz,żetoprezentodStacey,gdy
byłyśmydziećmi.Mamdotegosentyment.
Rosie.Pokręciłgłową.Potyluwspólnychlatach
mogęśmiałostwierdzić,żemaszsentyment
dowszystkiego.Posłałmijedenztychnaprawdę
uroczychuśmiechów.
Marcobyłnaprawdęprzystojnymmężczyzną.Jego
blondwłosyiniebieskieoczydoskonaleharmonizowały
zlekkoopalonącerą.Nienosiłzarostu,zawszestarannie
sięgolił,zresztąniebyłomuwnimdotwarzy.Według
mniezzarostemwyglądałjakneandertalczyk.Byłwysoki
iszczupły,bezidealniezarysowanychmięśni,aleitaknie
narzekałnazainteresowaniepłciprzeciwnej.Wielerazy
przeszłomiprzezgłowę,żemożemniezdradzać,
oczywiściewpływnatepodejrzeniamiałarównież
Stacey,mojaprzyjaciółka,którawietrzyłaspiski