Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnadtymdłużejzastanowić,alepostanowiliśmynie
stawiaćpytań,niemyślećotymzpowoduwniosków,
dojakichmożnabyłodojść.Wtedynieżałowałem.
Zostawiałemzasobąświat,którybyłpoukładany
izaplanowany.Spoglądałemnabudynki,któremijałem,
napłotyodgradzającesąsiadów,doktórychkażdegodnia
mówiłemdzieńdobry,naszkołę,którąmiałemwplanach
ukończyćzwyróżnieniem.Migotałomitowszystkoprzed
oczami,ajatylkorazwtamtejchwilidosłownieprzez
ułameksekundypożałowałem,żeporzucamto,coznane.
Byłempewny,żezłapałemPanaBogazanogi,dziświem,
żetodiabłazłapałemwtedy,azeszczęściemtoniemiało
wielewspólnego.PrzyjąłemwłoskieimięErmannoitak
zaczęłasięmojahistoria.
***
Bolonia,czasywspółczesne
Zapaliłemjużdrugiegopapierosa,odkiedydostałem
polecenieodojca,abymosobiściezająłsięsprawą
Antonia.Wiedziałem,cotowpraktyceoznacza.Jeszcze
wczorajgośćzarządzałjednymznajlepiejopłacanych
klubównocnychnatereniepołudniowejBolonii,adzisiaj
miałbyćprzyprowadzonyprzedobliczejegodona
iskazanynaśmierć,którąmiałemzadaćja.Zestoickim
spokojempatrzyłemnaczarnedrzwizróżowymnapisem
głoszącymradośćzdoczesności.Nieśpieszyłomisię.Nie
miałemustalonejgodziny,awiedziałem,żeimdłużej
postojętu,gdziejestem,tymmniejponiosąmnienerwy