Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
teżjakośtaksięnazywała…Nora?),lekkosię
zawstydziła.
Niespodziewałamsiętunikogootejporze.
Błądpowiedziałemwymownie.Właśnieotejporze
powinnaśbyćczujna.Różnetypykręcąsięponocach.
Naraziewidzętutylkociebieodpowiedziała
zadziornie.Skierowałaswojekrokiwstronęulicy.
Wracasznapiechotę?Możeciępodwieźć?
Nietrzeba,zarazmamnocnyautobus.
Niedajsięprosić.Uruchomiłemdołeczki
wpoliczkach.Tak,wiem,żejakieśpółgodzinytemu
pieprzyłeminnąpanienkę.
Alebędziesztrzymałrączkiprzysobie?zapytała,
lekkomrużącoczy.
Oczywiście.Udałemoburzenie.Niejestemjakimś
namolnympodrywaczem.
Roześmiałasięperliścieipodeszładoauta.
Comiałoznaczaćtenchytryuśmieszek?
Wsiedliśmydoauta.Zapięłapasyiodpowiedziała:
Masztuniezłąreputację.
Niewierzwanijednosłowo.Ktokolwiekicokolwiek
cinaopowiadał,kłamał.Odpaliłemsilnikiruszyłem
powoli.Nieznajdzieszwtymmieścieporządniejszego
facetaodemnie.
Zapewnerzuciłazprzekąsem.Skręćprzy
Fairmount.
Nieciekawadzielnicapowiedziałem,zanim