Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Shade,wychodzimy!
Nigdyniezostawałupanieneknanoc.Nieto,
żejamiałemochotęnaprzytulaskipobzykaniu,ale
Grandwręczbyłnanieuczulony.
Ubrałemsięwięcszybkoizłożyłempożegnalnego
buziaczkanaustachKate.
Spadam.
Odwiedziszmniekiedyś?Zpajączkiem?spytała
zalotnie.Chciałemodpowiedzieć,żeniemapotrzeby,
skorojużmidaładupy,aleprzecieżbyłem
dżentelmenem.
Jasne,ślicznotko.
Zegarwskazywałtrzeciąwnocy,amyleniwie
lustrowaliśmyulice.
Podrzućmniepod„Divieto”poprosiłem.Wrócę
swoimautem.
Wyśpijsięrzuciłnaodchodne,kiedyżegnaliśmysię
podklubem.Jutromamyrobotę.
Przeszedłemjeszczekawałekdotylnegowyjścia,gdzie
zostawiłemswojeaudi.Złapałemzaklamkę.Wtedy
otworzyłysiędrzwiodzapleczainazewnątrzwyszła
tanowa.Byłodosyćciemnoikiedymniedostrzegła,
nerwowopodskoczyła.
Boże!Złapałasięodruchowozaserce.Alemnie
przestraszyłeś.
Jestemtakibrzydki?Zaśmiałemsię.Hermiona,
botakiewłaśnienoweimięjejnadałem(wrzeczywistości