Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
itakwielkieego.Wjednejsekundziepatrzyłnamnie
przeszywająco,ajużwdrugiejgrubaspowiedziałcoś,
machającrękąitwarzShade’astężałamomentalnie.
Tonaprawdętrwałosekundę,kiedyodwróciłwzrok
nagościaizminąprzepełnionąpogardązłapał
gozawłosy.Uderzyłjegogłowąostół,jakbytamtenbył
szmacianąlalką.Zadrżałamprzerażonatymnagłym
atakiem.Facetanachwilęzamroczyło,ajegotwarz
zalałakrew.Chybacośmówił,bowyglądało,jakby
poruszałustami.TonieuspokoiłoShade’a.Jeszczeraz
uderzyłgłowągościaostół.Powiedziałcośipuścił
gozodrazą.I,jakgdybynigdynic,usiadłzpowrotem
nakanapie.wytrzeszczyłamoczy.
Cotakstoisz?rzuciłaEllie.Ogarnijto.
Wcisnęłamiszmatkędorękiitacę.Szłamdostolika
namiękkichnogach,cholerniewystraszona.Może
powinnampoczekać?Co,docholery,robisięwtakich
sytuacjach?Zpowściągliwegozachowaniareszty
personeluwywnioskowałam,żecośtakiegobyło
tunaporządkudziennym.Innikliencilokalunawetnie
zauważylizdarzenia.Grałagłośnamuzyka,ludzie
tańczyli,bylipijani.
Dotarłamdolożyizaczęłamścieraćzabrudzonykrwią
stolik.Zebrałamszmatkąszkło,którerozbiłosię,kiedy
grubasowiwypadłaszklankazręki.Terazskomlałcoś,
trzymającsięzakrwawiącynos.
Wtorek.Shadewkońcunachyliłsięnadstolikiem
iprzemówił.Ianidniadłużej.
Zjednejstronyjaknajszybciejchciałamstąd