Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tozupełniebrzydkiezjegostrony.
—Mamwrażenie–odezwałsięwreszcie–jakbyśbyłazaskoczona
mojąpodróżą.Przecieżjeżdżębardzoczęsto.
—Ach,nie.Wcaleniejestemzaskoczona.Czykazać
cizapakowaćfrakrównież?
Potrząsnąłgłową.
—Nie.Dwaubrania.Towszystko.Apozatymniechcęzabierać
kufra,boprawdopodobniewrócęsamolotem.
—Zatrzydni?
—Tak.Najdalejzacztery.
Powiedziałtotakimtonem,żeprawiesięuspokoiłam.Gdyjednak
wgodzinępóźniejprzygotowałamdlaJózefarzeczydopakowania,
przypadkiemwzięłamdorękiksiążeczkęczekowąJacka.Iznowumoja
nieszczęsnaintuicjapodszepnęłami,byzajrzeć,czyniepodniósł
ostatniowiększejsumypieniędzy.Wgrzbietowymodcinkupod
dzisiejsządatąfigurowałakwota52000złotych.Omalniekrzyknęłam.
Dokładniepamiętam,żenarachunkubyłoniewieleponadtęsumę.
Więcpodniósłwszystko.Dlaczego?...Czyżebyoddaćtojej,czyżeby
zapewnićsobienakilkamiesięcymożnośćegzystencjigdzieś
zagranicą?NigdynieodprowadzałamJackanadworzec,toteżidzisiaj
niemogłamsobienatopozwolićbezwzbudzeniajegopodejrzeń.
Ajednakmusiałamtambyć.Musiałamzobaczyć,czyistotniewsiada
dopociąguparyskiegoiczyjestsam,czyniewyjeżdżaznią.Należało
wymyślićjakiśpretekst.Wgłowiejednakmiałamtakichaos,żenic
rozsądnegominamyślnieprzychodziło.Całanadziejawstryju
Albinie.
Tymrazem,naszczęście,stryjazastałam.Samotworzyłmidrzwi.
Byłwtrochępoplamionym,leczjeszczebardzoeleganckimszlafroku.
Połyskującmonoklemiwspaniałymizębami,przywitałmnieztaką
swobodą,jakbyśmysięwczorajwidzieli,jakbynigdymiędzynaminic
niezaszło.
—Jakżesięmiewasz,mała?Acozawspaniałefutro!Świetny
krój!Noitenpołysk.
(Nicsięniezmienił.Onsięzawszeznanawszystkimiwszystko
umiedostrzec.Niechmówiąonim,cochcą,ajednakniepodobna
muodmówićtego,żejestczarujący.MójBoże,któżjestbezwad!)
Stryjusadowiłmnienatapczanieipoczęstowałwinem.Usiadł