Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zestałąfrazą:„Tytakmałobywaszwdomu”.
–Mamnadzieję,żesięniespóźnisz?–Jeffzerknął
naEmily.
–Wybacz,niedziś.–Emilypokręciłagłową.–Znowu
mama.
–Cotymrazem?
–Sądzącpojejsłowach…zespółLamberta-Eatona.
MatkaEmilymieszkaławTeckvilleisłynęła
zumiejętnościużywaniaInternetuipodwyższonej
wrażliwości.Wpołączeniuznadmiaremwolnegoczasu
skutkowałotosamodzielnymstawianiemsobiediagnoz
wyłapanychwInternecie.Pozdiagnozowaniuusiebie
kolejnychśmiertelnychobjawówdzwoniłaspanikowana
docórki.Emilyjechaładoniejiusiłowałaprzekonać
otym,żejedynajejchorobamieścisięwsferze
mentalnej.Wkażdymrazietakichrozmowęwyobrażał
sobieJeff,któryczęściowowiniłmatkęEmily
zaniepoukładaneżycieosobistecórkiorazpocichu
życzyłstarejraszpli,żebychociażrazmiałarację.
–O,niemalżezapomniałam!–Emilypostawiłakubek
napodłokietnikuisięgnęładotorebki,zktórejwyciągnęła
pleksiglasowyprostokątipodałagoJeffowi.Ten,
zerknąwszynań,gwizdnął:
–RobinsonCanó!Zautografem!Benoszaleje.
Emilysięzarumieniła.
–Drobiazg.Ktośzwróciłminiewielkidług.
–Wieszco,podarujeszmutosama.–Jeffoddałjej
prostokątzkarteczką.–Będziedodatkowypowód,żeby
donaswpaść.