Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kilkakrokówdalejnatrafiamnawłaścicielamarketuszpakowatego,
wmiaręudanegobiznesmenaowmiaręprzystojnejtwarzy
izewstrętnymicentymetraminadmiarowegobrzuszyskamężczyzny
wśrednimwieku,colubipojeść.Obżerasięczekoladowym
batonikiemprzyladziezserami.Wyrywammuprzekąskę.
Cotomabyć?
Och,Mira.Zachłystujesię,próbującprzełknąćczekoladęiukryć,
żewogólecośje.
Potymwszystkimciągleżresztoświństwo?Jutrojakdomnie
przyjdziesz,totakcięprzeczołgam,żebędzieszwiłsiępopodłodze
spoconyizdyszany,błagając,bymprzestała.Alenieważne,ile
będzieszskamleć,żejużwięcejniedaszrady,takcizłojętyłek,
żeprzezresztędnialedwobędzieszmógłustaćnanogach.
Przeztwarzwłaścicielaprzebiegadziwnyskurcz,potemmężczyzna
patrzyimówidokogośzamną.
Drogiepanie,mamnadzieję,żeznalazłyścieunasdziśwszystko,
czegowamtrzeba.
Dwiestaruszkiwpatrująsięwemnie,jednazseremwręce
zatrzymanejzaraznadkoszykiem.Nomaszci…
Nasiłowni,znaczysię.Chrząkam.Przeczołgamcięnasiłowni
jakotwojaosobistatrenerka.Odćwiczeń.
Skłaniamsiębabulinką,próbującprzyoblecmojątwarzwprzyjazną
minę.Babulinkiodpowiadająminiemrawotymsamym.Niechcąc
bardziejsiępogrążyć,odchodzęwstronękas,pogryzając
zarekwirowanybatonik.
Gdywsuwamdoustostatnikawałekczekolady,pokręgosłupie
przebiegamizimnydreszcz.
Nie,nie,towszystko.
Tengłos,ktotopowiedział?Rozglądamsięzlewejnaprawo,
próbującodnaleźćźródłosłów.Wzrokrozbijamisiępoalejkach
marketu,potwarzachludzirobiącychzakupy.Tengłos,tengłos.
Niemożliwe!Sercewalimiwklatcepiersiowej,jakopętanyszaleniec
waliczołemościanę.Zamykamdłońnaskórzanejkurtce,przyciskając