Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieoglądałjegooszpeconegociała,onwspinałsięposzczeblach
politycznejdrabinynasamszczyt.Niepoddałsię,nieuległ.Walczył…
Ponoćwróżonomunawetobjęciestanowiskapremierawnastępnych
wyborach.Tobyłaniezwyklepodniecającawizja.
Wybaczam…Uśmiechnęłamsięzalotnie.Podjednym
warunkiem.
Jakim?zapytałzdezorientowanysenator.
Żewramachrekompensatypostawimipandrinkainapijesię
zemną.Posłałammujeszczeszerszyuśmiech.
Tak.Byłambezczelnaibezpośrednia.Inatympolegałamoja
przewaganadjegożoną.Onamiałazupełnieinnąosobowość.Janie
dawałamsięomotaćnikomuiniezamierzałambyćpotulna.Doskonale
wiedziałam,doczegodążę.
Dobrzeoświadczyłzrozbawieniemwgłosie.Myślę,
żezdążymyprzeddrugimaktem,alejatakżestawiamwarunek.
Tozabrzmiałointrygująco.Zaskoczyłmnie.
O?
Żedamipaniswójadres.
Ha!Szybkibył.AponoćtakbardzokochałswojąChiarę…
Jeszczenieposzliśmynaprawdziwąrandkę,jakBógprzykazał,
apanjużchcewiedzieć,gdziemieszkam?wypaliłamcorazbardziej
zafascynowana.
Lubięłamaćboskienakazy.Zaśmiałsię.Alewtymwypadku
zrobięwyjątek.Najpierw„randka”,potemadres.
Potychsłowachruszyłzpowrotemdokontuaru,byzłożyć
zamówienie.
Wywoływałumniepalpitacje.Dlaczegotakreagowałam?
Dlaczegoniekontrolowałamswojegociała?Dlaczegopodobałmisię,
choćniepowinien?Przecieżbyłpotworem.Wsumiemożeidobrze,
żetaksięczułamwjegotowarzystwie.Wkońcumiałamwobec