Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
któregowychowywałemdlasiebie…
–Czemuichniezgarnęliście?–zapytałem,gdywreszcieprzez
ściśniętezgniewugardłoprzeszłymijakiekolwieksłowa.
–Moiludziebylibezradni…
–Bo?–naciskałem.
–Russostanęlinakorsykańskiejziemi.Paktonieagresji,który
sampodpisywałeświmieniuojca,zakazujenamatakunaterenie
rządzącejwyspąrodzinyBordonich.
–RussozbratałsięzKorsykanami?!–Niemogłemuwierzyćwto,
cosłyszę.–Przecieżjegofamiliazawszewalczyłazpiratami
zKorsyki.
–Wszystkonatowskazuje,bonawybrzeżuczekałynaniego
ijegobliskichauta,którymizawiezionoichdoKorsarskiejBaszty.
–AwięcrodzinaBordonichpodejmujeRussowswojej
posiadłości.Ciekawe…Chybapowinienemrozmówićsięzgłowąich
roduirenegocjowaćwarunkinaszegosojuszu–skomentowałem.Nie
zdążyłemjednakpowiedziećnicwięcej,bowtymmomenciepoczułem
czyjąśrękęnaplecachiusłyszałemukochanygłosniekryjący
przejęcia:
–Kochanie,niesłyszałeś?Dzwonilijużdwukrotnie,zarazsię
spóźnimynaprzedstawienie.Chybaniewypada,skorojesteśmy
gośćmihonorowymi.Interesymogąpoczekać,prawda?
Spojrzałemnaprzytulającąsiędomniekobietę.Jejwidoksprawił,
żewokamgnieniuprzestałemmyślećotym,cozłe,iskupiłemsię
wyłącznienatym,codobreipiękne.Aniedałosięukryć,żeona
łączyłaobietecechy.Wgranatowej,długiejdoziemisukni,opinającej
jejszczupłeciałoniczymdrugaskóra,Chiarawyglądałajakbogini.
Blondwłosyskręconewgrubelokiupięłanaduszamizapomocą
szafirowychspinek.Trudnosiędziwić,żewjejobecności
przestawałemmyślećracjonalnie.