Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
któregowychowywałemdlasiebie…
Czemuichniezgarnęliście?zapytałem,gdywreszcieprzez
ściśniętezgniewugardłoprzeszłymijakiekolwieksłowa.
Moiludziebylibezradni…
Bo?naciskałem.
Russostanęlinakorsykańskiejziemi.Paktonieagresji,który
sampodpisywałeświmieniuojca,zakazujenamatakunaterenie
rządzącejwyspąrodzinyBordonich.
RussozbratałsięzKorsykanami?!Niemogłemuwierzyćwto,
cosłyszę.Przecieżjegofamiliazawszewalczyłazpiratami
zKorsyki.
Wszystkonatowskazuje,bonawybrzeżuczekałynaniego
ijegobliskichauta,którymizawiezionoichdoKorsarskiejBaszty.
AwięcrodzinaBordonichpodejmujeRussowswojej
posiadłości.Ciekawe…Chybapowinienemrozmówićsięzgłowąich
roduirenegocjowaćwarunkinaszegosojuszuskomentowałem.Nie
zdążyłemjednakpowiedziećnicwięcej,bowtymmomenciepoczułem
czyjąśrękęnaplecachiusłyszałemukochanygłosniekryjący
przejęcia:
Kochanie,niesłyszałeś?Dzwonilijużdwukrotnie,zarazsię
spóźnimynaprzedstawienie.Chybaniewypada,skorojesteśmy
gośćmihonorowymi.Interesymogąpoczekać,prawda?
Spojrzałemnaprzytulającąsiędomniekobietę.Jejwidoksprawił,
żewokamgnieniuprzestałemmyślećotym,cozłe,iskupiłemsię
wyłącznienatym,codobreipiękne.Aniedałosięukryć,żeona
łączyłaobietecechy.Wgranatowej,długiejdoziemisukni,opinającej
jejszczupłeciałoniczymdrugaskóra,Chiarawyglądałajakbogini.
Blondwłosyskręconewgrubelokiupięłanaduszamizapomocą
szafirowychspinek.Trudnosiędziwić,żewjejobecności
przestawałemmyślećracjonalnie.