Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poprawiłamwłosyipomalowałamusta.
Pierwszywszedłmójmąż,otwierającdrzwinaoścież,
atużzanimmężczyznawśrednimwieku,jaknamoje
okoczterdziestopięcioletni.Miałciemne,krótkościęte
włosyzidealnieprzystrzyżonymzarostem.Biłoodniego
bogactwo.Przezkrótkąchwilęwpatrywałsięwemnie,
jakbymmukogośprzypominała.
Dobrywieczór,paniAleksandro.
Podałammudłoń,nacoonprzyłożyłdoust
idelikatniepocałował.
Miłomiwkońcupaniąpoznać.
Onieśmielałamnietrochęjegoelegancja.
Witam.Mamnadzieję,żemiłospędzipanunasczas.
Wzięłamodniegopłaszcziostrożniepowiesiłamna
wieszaku.
Pochwilidomieszkaniaweszłotrzechnapakowanych
mężczyzn.
OdruchowosięcofnęłamispojrzałamnaJackaoraz
Natana,którzyzupełnienieprzejmowalisiętymfaktem.
Panowiechybapomylilimieszkania.Podeszłambliżej
istanęłamwprzejściu,abyniemogliwejśćdośrodka.
Spokojnie,Olu,toochroniarzePanaCarena.
Ochroniarze?
Chybatwójszefnieboisię,żegotuzabijemyalbo
otrujemypowiedziałamgłośno,niezwracającuwagi
nasiedzącegogościaprzystole.
Jacku,wytłumaczswojejżonie,żetorównieżwasi
goście.
ŻonaJackaniejestgłuchaiwszystkosłyszy
odparłamniegrzecznie,alesytuacjabyłaniecodzienna.
Zazwyczajmoiznajomiprzychodzilisamilubzosobami
towarzyszącymi,anieztrzemakulturystami.
KochanieJacekpodszedłdomnieipoprowadziłmnie
donaszejsypialniniebądźnieuprzejma.Pracawtakiej
branżywymagaochrony.Niekompromitujwięcsiebie