Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
to,conamsiępodoba,to,cochcemykupić,ito,
coprawdopodobnienigdynamsięnieprzyda.
–Potrzebujepanipodwózki?
Czarnysedanzatrzymałsięprzyprzystanku,naktórym
czekałamnaautobusdodomu.Zpoczątkuniepoznałam
głosutajemniczegomężczyzny,alegdytylkowyjrzał
przezszybę,dostrzegłamswojegomęża.
–Jacek?Cotozasamochód?
Obeszłampołyskująceautoibyłampodwrażeniem
każdegojegodetalu.Pachniałoiwyglądało,jakbydopiero
cowyjechałozliniiprodukcyjnej.
–Prezentodszefa,wskakuj.–Otworzyłmidrzwiizabrał
odemniesiatkizzakupami.
Wsiadłamniepewnie,rozglądającsiępownętrzu.
–Wow,jestpiękny–bałamsięczegokolwiektutaj
dotknąć,abyniezepsuć.
Ciemnatapicerka,rozbudowanadeskarozdzielcza
itaczystośćwprawiałymniewzakłopotanie.Takim
autemjeszczeniejechałamigdybyniepracaJacka
wsalonie,zapewnenigdyniemiałabymtakiejokazji.
–Todopieropoczątekluksów,wktórychniedługo
będziemyżyć.
–Przepracowałeśtamdopierokilkadni,ajużdostałeś
auto?Cobędziezamiesiąc?Udziaływfirmie?
–zapytałam,sceptyczniepodchodzącdotematu.
–Wogólecotozasalon?
–Skarbie,tojestsalonznajnowszymisamochodami,
zresztąmamdlaciebiekolejnąniespodziankę
–zakomunikowałradośnieizatrzymującsię
naczerwonymświetle,podniósłmojądłońipocałował.
–Jużsięboję,alemów.
–Jutrozróbpysznąkolację.PanNatanchcenas
odwiedzić.Dużomuotobieopowiadałemiodsłowa
dosłowazaprosiłemgodonas.
–Jużjutro?–pisnęłam.–Mamzamałoczasu.Może