Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
imtobardzonieudolnie.Słyszałamteższczekanienaszegomałego,
białegopsa,którywabiłsięIrys,takjaktenmój,któregomiałam
wdzieciństwie,iczułamzapachdrożdżowegociasta,dochodzącego
wpiekarniku.
Tobyłajesień.
Napodwórkuleżałykoloroweliście,apowietrzebyłorześkie
ichłodne.Śmiechdziewczynekwybrzmiewałwmoichuszachniczym
najpiękniejszamelodiaświata,asmakciastabłogopieściłmoje
podniebienie.Byłocudownietakjakzawszechciałam,żebybyło.
Poczułam,jakmojeoczyzaszkliłysięnamyślotychwszystkich
marzeniach,modlitwachbobyłatomodlitwa,gdyżwłaśnietego
najbardziejpragnęłam.Chciałammiećzdrową,szczęśliwąrodzinę
icudownemiejscedożyciaznią.
JesteśmyszepnąłRobert,przerywającmójsennajawie.
Powoliwysiadłamzautaipoczułam,jakwidokzapieramidech
wpiersiach.Moimoczomukazałsiępiękny,naprawdędużydom,
dookołaktóregorosłokilkaogromnychdrzewstaredębyiparę
sosen.Posesjaotoczonabyławysokim,drewnianympłotemwkolorze
ciemnegobrązu,którywznosiłsięnamarmurowym,szarymmurku,
zzaktóregowystawałyzieloneliściekrzewów.Zasłaniałyonewidok
zzewnątrz,cosprawiało,żenutatajemniczościowiewałakażdego,kto
stałprzedogrodzeniem.
Furtkazamykanabyłanazasuwkę.Brakdomofonuiinnychbardziej
nowoczesnychrozwiązańniezdziwiłmniewcale,gdyżposesja
wyglądałatak,jakbyzatrzymałasięwlatachosiemdziesiątych
iznowinkamitechnicznyminiemiaławogóledoczynienia.
Przywodziłanamyślraczejstarodawnydom,zamieszkałyprzezosobę
wpodeszłymwieku,którabałasięzmianizawszelkącenęchciała
zatrzymaćwnimlataswojejmłodości,niezmieniającniczego
odczterdziestulat.
Ogródznajdującysiępoprawejstroniebudynkutaknaprawdę
zogrodemniemiałjużwielewspólnego.Chwasty,pokrzywy,mlecze
ijaskółczezieletotylkoczęśćsamosiejek,którewnimzobaczyliśmy.
Niezmartwiłomnietozbytnio,gdyżlubiłamwyzwaniaijeśli
zdecydowalibyśmysięnazakup,todoprowadzenietegomiejsca
doporządkudałobymiogromnąsatysfakcjęiradość.Uwielbiałam