Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obywatelom,ktoturządzi.Ichinterwencjaniekończyła
sięnabałaganieiniewielkichzniszczeniach,których
dokonalipodczasrutynowychczynności.Częstoburzyli
ścianylubzrywalideskizpodłogi,aichwytłumaczeniem
byłoto,żeszukająukrytychpomieszczeń,wktórychktoś
winnymógłbyprzeczekaćkontrolę.Najgorzejbyłowtedy,
gdyfaktycznieznaleźlitakiepomieszczenie…
Maszerowałyśmywciszyjednązwiejskichdróżek,przy
którejniebyłożadnychbudynków.Polewejstronie
ciągnąłsięprzepięknysadzrównoposadzonymi
drzewami,apoprawejłąkazmnóstwemkwiatów.
Rozkoszowałamsięzapachembegonii,owocówiciszą.
JedynedźwiękiwydawałynaszestopyikopytaDemona.
Miałyśmytylkojednegokonia,więcpostanowiłyśmy,
żewiększośćdrogiprzebędziemypieszo,żebyzbytnio
gonieobciążać.Znamidwiemaibagażaminagrzbiecie
biedaczyskoniepociągnęłobydługo.
Bojęsię,Soleil.
PrzyjrzałamsięMae.Szłaobokmniezniewidzącym
wzrokiem.Niemiałotobyćzaproszeniedotego,abym
zaczęłapocieszaćczymówić,żewszystkosięuda.
Poprostustwierdziłafaktbałasię.Ijateż.
Złapałampodrękęitakspędziłyśmykolejnekilka
minutdrogi,idącwspólnie,zatopionewewłasnych
rozmyślaniach.
Zaczęłyśmypowolizbliżaćsiędocentrummiasteczka,
oczymświadczyłaobecnośćlatarniulicznych,zasilanych
zgromadzonązadniaenergiąsłoneczną.Główneulice
byłyopustoszałe,nieliczącpojedynczychludzi
wracającychzpracy.Bocznezaułkijednaktętniły
życiem.
Właścicielemniejszychsklepikówosobiściestali
zaladą,mającnadziejęnadodatkowyzysk,jedynybar
ijadłodajniacieszyłysięjakzwykledużąliczbąklientów,
awniektórychkątachmożnabyłospotkaćtowarzystwo