Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jąnamoment,gdypodsuwanomipodustakubekzwodą
albokawałekpieczywa–rzucanowtedytylkokrótkie„pij”
lub„jedz”.Niepozwalaliminiczegochwycić–pewnie
zobawy,żemogętymwkogośrzucić–dlategobyłam
skazananajedzeniezręki.
Tychkilkadnispędzonychwdrodzezlewałomisię
wjeden.Każdadobawyglądałataksamojakpoprzednia:
porcjawodyiczegośdojedzenia,przystaneknachwilę
prywatnościzadrzewem,apotemznowuciszaorazból
każdejczęściciałaodsiedzeniawciążwtejsamejpozycji
nametalowejławce.
Niezdjętomichustyzoczuanirazu,przezcopowoli
zaczynałamdostawaćszału.Czułamsię,jakby
pozbawionomnienietylkomojejmocy,aleizmysłów
–grubeścianytłumiływszelkiedźwięki,wzmagając
panującąciszę;wnętrzepuszkimiałoniezrozumiałydla
mniesystemprzepływupowietrza,przezconieczułam
nawetwoniwłasnegopotu;jedzeniebyłomdłeiciągle
takiesamo,akrewwdłoniachledwiekrążyłaodciasnego
zapięciakajdan.DziękowałamDuchomzachwile,gdy
wyprowadzanomniezpojazdunakrótkątoaletę.
Zaciągałamsięgłębokorześkimpowietrzem,ocierałam
dłonieorunoczykorędrzew,gdytylkomiałam
możliwość,iwystawiałamtwarzkupromieniomsłońca,
kiedypoczułamichciepłonapoliczkach.
Apóźniejznówbyłamzamykananawielegodzinwtym
więzieniunakółkach.
*
Obudziłomnieszarpnięciełańcuchówkrępujących
minogi.Niewiem,kiedyzasnęłam–przezwiększość
drogistarałamsięzachowaćprzytomnośćumysłu,jednak
odczasudoczasupozwalałamsobienakrótkisendla
dobradziecka.