Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
orazkoja,naktórejwłaśniesiedziałam.Niebyłopoduszki,
aleobokmnieleżałsztywnykoc.Otuliłamsięnim
szczelnie,abyuchronićsięprzedpanującymtutaj
chłodem.Łańcuchyprzymoichrękachinogachprzypięto
dowystającychzpodłogiobręczy.Kajdanytaknaprawdę
niebyłypotrzebne,bocałąszerokośćidługość
pomieszczeniamożnabyłoprzejśćwtrzechkrokach.
Zapewnemiałyonewpłynąćnapsychikęwięźnia.
Pokazać,ktotumawładzęiczymmy,wrogowieKorony,
jesteśmywoczachrządzących.
Iniestetytodziałało.
Przezcałądrogęspędzonąwpojeździepopłakałamsię
tylkodwarazy,itowpierwszychgodzinach.Niechciałam
pokazywaćsłabościprzywojskowych,którychitaknic
nieobchodziłam.Przynajmniejdumęzdołałamchoć
trochęuratować.
Jednakwtymmomencie,kiedyzostałamsama,
awokółniebyłoniczegopróczczerwonychizłotych
lampek,któredawałytylkoiluzjęświatła,wstrząsnąłmną
konwulsyjnypłacz.
Płakałamzbezradności.
Płakałamzsamotności.
Aprzedewszystkimpłakałamzestrachu.
Bałamsięosiebie,alejeszczebardziejbałamsię
oswojedziecko.
Czywogóledożyjędoporodu?Możezabijąmnie,jak
tylkoznajdziemysięnamiejscu?Alebardziejprzerażała
mniewizjaporoduwwięzieniu,bozapewnetammiało
byćmojemiejsce,jeżelipozwolilibymiżyć.
Wykrwawiłabymsięnaśmierćczyuzyskałapomoc?Ico
zrobilibyzdzieckiem–odebralibymijeczyzabiliodrazu
ponarodzinach?
Dusiłamsięłzami.Krzyczałam.Wrzeszczałam,botylko
tomogłamzrobić.
Niktnawetnieprzyszedłskontrolować,dlaczegotak