Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczepogarszałasytuację.
Ktośobjąłmniewtaliitakdelikatnie,żeprawietegonie
zauważyłam,alewystarczającostanowczo,byobrócićwkierunku
drzwi,inatylemocno,bymniepodtrzymać,kiedyprzypierwszym
krokuugięłysiępodemnąkolana.
Temperaturanakorytarzubyłaprzynajmniejokilkastopniniższa
niżwciasnympomieszczeniu.Panującetuciszaiciemnośćsprawiły,
żerozpalonakrewprzestałamibulgotaćpodskórą.Ktośpoprowadził
mniezaledwiekilkakrokówoddrzwi,byskryćprzedwzrokiem
pozostałych.Następnieostrożnieopuściłnaziemięiusadowiłzgłową
międzykolanami.Znajomedłoniezdjęłymizramionkurtkę
iodgarnęływłosyzzalanegopotemkarku.
Jużdobrze,skarbieusłyszałamgłosLiama.Cośzimnego
dotknęłomojejszyi:byćmożebutelkawody.Oddychajgłęboko.
Niepotrafię…wymamrotałammiędzypłytkimiwdechami.
Jasne,żepotrafiszpowiedziałspokojnie.
Muszę…Uniosłamręce,chwytajączaniewidzialnewięzy
krępującemitchawicę.
Liamująłmojedłonieiprzytuliłjedopiersi.
Wtejchwilinicniemusiszuspokajałmnie.Wszystkojest
wporządku.
Chciałampowiedzieć:„Nieprawda.Niemaszoniczympojęcia”.
Ostrybólprzeszyłmojąprawąskrońizkażdąsekundąpulsowałcoraz
mocniejimocniej.
BliskośćLiamapomagała.Zmusiłamsię,byzsynchronizowaćswój
oddechzopadaniemiwznoszeniemsięjegoklatkipiersiowej.Zimne
powietrzepowolirozplątywałobezładnekłębowiskomyśli,zasupłane
zprzodumojejczaszki.Wypełniającemnienapięciezelżałonatyle,
żezdołałamsięwyprostowaćioprzećościanę.
Liamkucałprzedemną,wpatrującsięwemniebadawczo