Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znajomygłososobywchodzącejzamnądokuchni.
–TomisjaucieczkiodEllClaremon.–Odwracamsię
ipatrzęnamojegoprzyjacielaMilesa,któregopoliczki
sązaróżowioneodwysiłku.–Tyzatowyglądasz,jakbyś
byłnamisji.
–Tak,żebycięznaleźć.–Dyszy.–Szukałemcięprzez
dziesięćminut.Wkońcucięzauważyłemizacząłem
wołać,atyprzybiegłaśtutaj.
–Przepraszam,potrzebowałamodetchnąć.–Moje
obcasystukająnanieskazitelnejpodłodzewyłożonej
białymikafelkami,gdyidęwkierunkuprzesuwnych
szklanychdrzwiprowadzącychnapatioprzybasenie.
Drzwisąotwarte,znajdujesięwnichjedynieparawan,
aleniemazbytwielkiejróżnicymiędzyukropem
wkuchniaparnymletnimpowietrzemnazewnątrz.
Milespodążazamną,wygładzającspodniekhaki
igranatowąkoszulę.Blondfaleopadająmunaniebieskie
oczy,którychkolorpasujedoodcieniafarbynaścianie
zanim.Spoglądanazapełnionepodwórkoposiadłości,
marszczącbrwi.
–Lily,cotuwidziszdziwnego?
Przyglądamsięgościompluskającymsięwbasenie
iwylegującymnależakach.
–Zadużoludzinadmuchanymflamingu?
Milesśmiejesięlekko.
–Dobra,todwierzeczy.–Wskazujenachłopaka
wnaszymwiekusiedzącegozbokunadrewnianym
składanymkrześle.
–Ktoto?–pytam.
–Miałemnadzieję,żetybędzieszwiedziała.
–Powinnamwiedzieć–mówię.
Jegociemnobrązowaskóramaturkusowyodcieńnatle