Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zna​jomygłososobywcho​dzą​cejzamnądokuchni.
TomisjaucieczkiodEllClaremon.Odwracamsię
ipatrzęnamojegoprzyjacielaMilesa,któregopoliczki
zaróżowioneodwysiłku.Tyzatowyglądasz,jakbyś
byłnami​sji.
Tak,żebycięznaleźć.Dyszy.Szukałemcięprzez
dziesięćminut.Wkońcucięzauważyłemizacząłem
wo​łać,atyprzy​bie​głaśtu​taj.
Przepraszam,potrzebowałamodetchnąć.Moje
obcasystukająnanieskazitelnejpodłodzewyłożonej
białymikafelkami,gdyidęwkierunkuprzesuwnych
szklanychdrzwiprowadzącychnapatioprzybasenie.
Drzwiotwarte,znajdujesięwnichjedynieparawan,
aleniemazbytwielkiejróżnicymiędzyukropem
wkuchniapar​nymlet​nimpo​wie​trzemnaze​wnątrz.
Milespodążazamną,wygładzającspodniekhaki
igranatowąkoszulę.Blondfaleopadająmunaniebieskie
oczy,którychkolorpasujedoodcieniafarbynaścianie
zanim.Spoglądanazapełnionepodwórkoposiadłości,
marsz​czącbrwi.
Lily,cotuwi​dziszdziw​nego?
Przyglądamsięgościompluskającymsięwbasenie
iwy​le​gu​ją​cymnale​ża​kach.
Zadużolu​dzinadmu​cha​nymfla​mingu?
Mi​lesśmiejesięlekko.
Dobra,todwierzeczy.Wskazujenachłopaka
wnaszymwiekusiedzącegozbokunadrewnianym
skła​da​nymkrze​śle.
Ktoto?py​tam.
Mia​łemna​dzieję,żetybę​dzieszwie​działa.
Po​win​namwie​dziećmó​wię.
Jegociemnobrązowaskóramaturkusowyodcieńnatle