Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przemykamszybkopomiędzyciepłymiciałami,które
oddzielająmnieoddwukierunkowychdrzwi
prowadzącychdokuchni,zadowolona,żedzięki
przygaszonymświatłomniktniemożezobaczyćmoich
płonącychpoliczków.Gdybypowiedziałmitoktokolwiek
inny,byłabymwniebowzięta.Aksamitnasukienkajest
piękna,wgłębokimodcieniuturkusu.Kupiłamjąwmoim
ulubionymsklepievintagetrzymiastadalej,skróciłam
dowysokościkolaniobrębiłam,tworzączalotną
spódnicę.Wbiuściebyłatrochęprzyciasna,aleudało
misiętonaprawićdziękizamocowaniuztyłu
kremowegogorsetukryjącegozamekbłyskawiczny.
Popoprawkachwniczymnieprzypominałasukni,którą
kupiłam.
AleEllżyjeioddychamodą.Założęsię,żeuznała
sukienkęzaprojektwstyluvintage,którywjejoczach
zepsułam.
Cóż,niechzajmiesięswoimisprawami.
Chciałabymjejtopowiedzieć,alewokółjestzbytwiele
wścibskichuszu.Pozatymmusiałabymwyjaśnić,
dlaczegowogóleprzerobiłamsukienkęposwojemu.
Dlaczegoniemogłampoprostuskorzystaćzogromnej
fortunyRosewoodówikupićsobiezupełnienowej.
Atojestpytanie,naktórepróbowałamodpowiedzieć
przezostatnirok.
Zwestchnieniemulgiwpadamdokuchni,wpośpiechu
niemalżepotrącająckelnerazkanapeczkamicaprese.
–Przepraszam–mamroczę.
Gdywkońcuznajdujęsięzdalaodoczugości,nieco
sięgarbię.Jestemdumnazprzynależnościdorodziny
Rosewoodów,aleczasamikoniecznośćstaniacałyczas
nabacznośćprzymieszkańcachmiastabywamęcząca.
–Wyglądasz,jakbyśmiałajakąśmisję.–Słyszę