Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
Dumnieniósłnainauguracjęswojejszkolnejedukacji.
Cieszyłsię,kiedysiadającwswojejpierwszejszkolnej
ławce,mógłnachwilęodstawić.Byłabardzociężka.
Polatachztamtegodniapamiętałwłaśnietytę
inumerswojejklasy.Klasapolonistyczna,numer27.
Następnydzieńtojużcałkowicieinnahistoria.Okazało
się,żesiedzeniewławceprzeztakdługiczasniebyło
zbytprzyjemne,dlategoprzynajbliższejnadarzającejsię
okazjiwyszedłpoprostuzeszkołyiwróciłdodomu.
Rodzicebylibardzozaskoczeniorazrozbawienicałą
sytuacją.Dopieropokrótkichtłumaczeniachchłopczyk
zrozumiał,żemusitamzostaćdoskończenialekcji.
„Musi”pomyślał,tobyłocośnowego.
Szybkosięokazało,żeuwielbiaszkołę.Nigdyniemiał
problemówzporannymwstawaniem,lubiłpoznawać
nowerzeczy,awjegoklasieznalazłosięwieluznajomych
zpodwórkowejferajny.Wsumieniewielesięzmieniło,
aprzerwypomiędzylekcjamizaczęłybyćczasem
codziennejprzygody.
Itakupływałdzieńzadniem,miesiączamiesiącem…