Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nakarksobiesadzić—Czemonprzyjechał?
—Bryką,pocztowemikońmi.
—Ale,jagoniechcę.
—WięcPanbędziemusiałsięztądwynieść,bojazjegoprzyczyny
niechcętracićtego,cobymmógłzarobićuczciwiezprzybyłego.
—Róbdolicha,jaksamchcesz—alemuwcześniezapowiedz,
żebytuniehałasował.
—Dobrze,dobrze—odpowiedziałgospodarz,znaćzminy,
żetoczłowiekspokojny.
PanTalarkooczekujączapowiedzianegosąsiada,oparłsięostół,
nadąłpoliczki,zwolnaperukępogładził,obejrzałsięiodchrząknął.
Ciężkiestąpanietrzechosóbicieńkigłosgospodarza,dałysię
wreściesłyszećwkorytarzu,otworzyłysiędrzwiipodwójne—Ach!
Jezus!Maria!zaprogiemiwizbiesłyszećsiędało.
Przybyły,byłPanPuszyński.—PobladłnawidokjegoTalarko
imłodzieniecstałnaproguniewiedzącczyzostać,czyuciekać.Oba
bylimocnozdziwieni,irozumieliżesięgonią.
DrżałbogatyskąpiecwidzącPuszyńskiegoprzedsobą,atenznowu
lękałsięPanaTalarki.Wyznajczytelniku,żewszczególniejszembyli
położeniu!
Przerwałzamysłygospodarzrówniezdziwionyiwyrzekł:—Niech
Panidziedalej,dośćtujestmiejscadlaobydwóch,sądwałóżka,
czterykrzesła,ławeczkaikomoda.Stancyaciepłajakwuchu,wilgoci
niema;oknapodwójne—wszelkawygoda—niechPanidzie.
Puszyńskimimogwałtownegobiciaserca,postąpił
zpowierzchownościąspokojną,kuśrodkowi,aPanTalarkowstając
zkrzesłaiunikającgorzekłgłośno.
—Wyjechałemwinteresierządowym.
—Ajawewłasnym—zimnoodpowiedziałPuszyński,miło
mibardzo,żetuPanaspotykam,bomuszęznimniecopomówić.
—Mocnożałuję,żezarazodjeżdżam,wybąknąłTalarko.
—TożeśPanprzecie,nanoctęstancyąugodził?przerwał
gospodarz.
—Tak!aleterazodjechaćmuszę.
—Możebyśmywprzódy,dodałPuszyński,moglisięrozprawić,
względemwiadomegointeressu.
—Rządowetylkoterazmogęrobićinteresa,odpowiedział
zmieszanystarzec,otojestrozkazkiedyPanniewierzy.
—Wierzę—aleradbymdlategoparęsłówpomówić.
—Prawdziwie,odpowiedziałTalarko,posuwającsiękudrzwiom,