Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
karmazynowymkolorem.Głowajegopokrytabyłakarmazynowątakże
czapeczką,obszernybrzuch,doktórego,wzoremjednegoznaszych
poetów,pięknąbymożnaodęnapisać,pokrytybyłbiałymjakśnieg
fartuchem.Mała,ciemno-zielona,wytartakurtka,obciśledociała
przystająca,zdawałasiębyćstrojemodkilkudziesiątlatużywanym,
apołyskujące,pękateflaszki,októrychjużmówiłem,dodawaływiele
ważnościtejokrągławejpostaci,niosącejprzytempękkluczów
iszczątkistarożytnejmiotły.Wjednejzgościnnychstancyjdrzwibyły
narościeżotwarte,oknozwiatremporuszałosiętuiówdzie,asłużący
jakiśniepoczesnejminyukładałrozmaitepaczkiipaki.Sofacała
zarzuconabyłamnóstwemróżnegoprzeznaczeniaiużytkurzeczy
byłytampłaszcze,kapelusze,tualety,parabótów,staraszpada,
kilkachustek,pudło,skrzynkaikilkarondli.Sługaponuryimilczący
wydawałgłośnoisuroworoskazyoberżyście,asammruczącpod
nosemudawałmocnozatrudnionego.Męszczyznajakiśwobszernym
płaszczu,zczapkąnauszynasuniętą,zlaskąichustkąwręku,
wkwaśnymhumorzeprzechodziłsiępoizbie,rzucającniekiedy
niecierpliwenasługęwejrzenie.Postawajegonieoznaczałabardzo
młodego,bokrzyżchociażcałkiempółkolanieformujący,zręcznie
jednakzdawałsiętworzyćparabolęlubowal.
Nogijegowogromnychpołyskującychbótachzanurzone,bardziej
sięposuwały,niżpodnosiły.Zcałejtwarzydolnątylkoczęśćdostrzedz
byłomożna,którapokrytabyłaniecoszorstkimitrochęsiwawym
włosem.
Kiedynareściezamkniętooknoiniejakiuczynionoporządek,
przechadzającysięmęszczyznazdjąłpłaszcziczapkę,aczytelnik
poznałPanaTalarkę!
Dlaniegotojedynieprzeniosłemuwagęicałączynność
zmiasteczkanapocztowygościniec,jedyniedlategotchórza,
uciekającegoodpojedynku,naktórysamwyzwał.
Ponieważniejestemzrzędutychpisarzy,odktórychwymagają,jak
najwięcejkartek,ijaknajpełniejszychtomówniebędęsię
turozszerzałznudnąrozmowąPanazesługą,któraprzerywanietrwała
zgodzinę,imogłabymiprzydodatkachiuwagachzetrzykartyzająć.
Turkotzajeżdżającegopojazduiodgłostrąbki,przerwały
tejednostajność,awchwilkilkaprzybyłgospodarzzasapany
oświadczającpodróżnemu,znimrazembędziemusiałpostawić
przybyłegomłodegoczłowieka;bodrugiejwolnejizdebkinie
mawcałymdomu.
Niepozwalam,krzyknąłPanTalarko,Bógwiejakiegourwisa