Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natodrugie,zwłaszczażejegoumiejętnośćtropienia
śladówmogłasięnamprzydać.
–Jeślipozwolęcipojechaćznami,będzieszmusiał
podporządkowaćsięmoimrozkazom.Zgadzaszsię?
–Takjest.–Marrokwyprężyłsiępowojskowemu.
–Natylejużsięwykurowałeś,bypojechaćkonno?
–Tak,aleniemamwierzchowca.
–Nieszkodzi,znajdęcikoniazhodowliklanu
Sandseed.Będziesztylkomusiałmocnotrzymaćsię
wsiodle–dodałamzrozbawieniem,przypomniawszy
sobierączyjakporywwiatrubiegKiki.
Leifwreszciesięrozluźnił.
–Życzęcipowodzeniawnegocjacjachzkoniuszym
–rzekłzuśmiechem–bypożyczyłswojegokonia.
–Atodlaczego?–spytałam.
–GarnettojedynypozostaływstajniachTwierdzy
wierzchowiecpochodzącyzhodowliklanuSandseed.
Oklapłamzprzygnębienianamyśloupartym
izrzędliwymkoniuszym.Icoteraz?Końżadnejinnej
rasyniedorównawbiegumojejKikiiRusałceLeifa.
–Miód–odezwałasięKikiwmoimumyśle.
–Miód?
–Avibiańskimiód.CzłowiekWódzgouwielbia.
Przekazbyłoczywisty.Jeśliobiecamkoniuszemu,
żeprzywiozęmutrochęavibiańskiegomiodu,byćmoże
pożyczymikonia.
WyjechaliśmyzCytadelipołudniowąbramą
iruszyliśmydrogąbiegnącąwzdłużdoliny.Poprawej
stroniebyłypolakukurydzyikoleinywyjeżdżoneprzez
wozy,apolewejrozciągałasięRówninaAvibiańska.
Porastającejąwysokietrawyzmieniłybarwępod
wpływemzimnazrudawożółtejnabrązową.Deszcze
utworzyłyrozległekałuże,przekształcającrówninę
wmoczary.Powietrzeprzesyconebyłowilgotnymi
oparamibutwiejącejroślinności.