Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nadzieję,żeudamisięodnaleźćipojmaćCahila
iFerdegobezkoniecznościuśmierceniaktóregokolwiek
znich,jednakmrocznaświadomość,żeniezawaham
sięzabićwobroniewłasnej,boleśnieściskałamiserce.
Taunouważniezlustrowałnaszestrojeibroń.Leif,
ubranywzielonespodnieitunikę,przypasałmaczetę.
Marroknosiłmieczwbrązowejskórzanejpochwie
upasa,odpowiadającejbarwąspodniom.Zdałamsobie
sprawę,żewszyscyjesteśmyubraniwkoloryziemi,
ichociażniestapiamysięztłemtakdoskonalejak
Tauno,tojednakniebędziemyzbytniorzucaćsię
woczy.
Przytroczyliśmyplecakiitorbyzprowiantemdosiodeł
ipuściliśmykoniewolno,żebypasłysiętąodrobiną
mizernejtrawy,którązdołajątuznaleźć.Następnie
ruszyliśmynapołudnie.Płaskowyżwydawałsię
opustoszały.Korciłomnie,żebyprzeszukaćteren
zapomocąmagii,leczodepchnęłamtępokusę.Niemal
instynktowniepragnęłamnawiązaćmentalnąłączność
zotaczającymimnieżywymiistotami,gdyżczułamsię
niepewnie,niewiedząc,coczaisięwpobliżu.
Taunowiódłnaskrętątrasą,ażwreszcieprzystanął,
wskazałkępękarłowatychkaktusówioznajmił:
–ZanimiznajdujesięobózVerminów.
Omiotłamwzrokiempłaskowyż.Gdziesiępodziewa
armiaklanuSandseed?Naglepiaszczystygrunt
zafalował,jakbyzmieniłsięwmorze.Fale
napowierzchnizieminarastały.Zakryłamustadłonią,
bystłumićokrzykzdumienia.Otorządzarzędem
wstawaliwojownicyklanuSandseed.Gdyśmy
tunadeszli,leżeliprzednami,leczbylitakświetnie
zamaskowanipiaskowymibarwami,żeichnie
dostrzegłam.
KsiężycowyCzłowiekuśmiechnąłsię,ubawionymoją
konsternacją.
–Takbardzoprzywykłaśpolegaćnamagii,