Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
StraszniedużekomarytulatająrzekłKozlowski
iwydmuchałwielkąróżowąbańkęgumy.
Cotobyło?zapytałValdez.AK-47?
Wyglądaraczejna0,57calaodparłMaitland.
Nicniemówiliożadnych0,57.Cotozaodprawa?
Kozlowskiwzruszyłramionami.
Najlepsza,jakąmożeszdostaćzapieniądze
podatnika.
Jaktamnaszładunek?zapytałMaitland.Jeszcze
masuchegacie?
Valdezpochyliłsiędoprzoduipowiedział
konfidencjonalnie:
Człowieku,aletodziwoląg!
ZawszetakichmamystwierdziłKozlowski.
Aletenjestnaprawdędziwny.Naokołolatają
pociski,aonniemrugnienawetokiem.Siedzitylko,
jakbypływałnastawiepośródliliiwodnych.
Azobaczylibyścietenmedalion,którymanaszyi.Waży
chybazkilo.
A,dajspokójmruknąłKozlowski.
Mówięci,Kozy,kilozłotadyndanatymtłustym
karku.Ktotojest?
JakiślaotańskiVIPodparłMaitland.
Towszystko,cocipowiedzieli?
Jestemtylkochłopakiemnaposyłki.Niemuszęnic
więcejwiedzieć.
Maitlandwyprowadziłdehavillandanadwatysiące
czterystametrów.Obejrzałsięiprzezotwartedrzwi
zobaczyłichjedynegopasażera,którysiedział
spokojnieobokskrzyńzzaopatrzeniem.Wpółmroku
kabinytwarzLaotczykayszczałajakwypolerowany