Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
heban.Oczymiałzamknięteiporuszałcichowargami.
Modlisię?pomyślałMaitland.Tak,tenczłowiek
napewnojestjednymzciekawszychładunków.
Maitlandwoziłjużbardzodziwnychpasażerów.
WciągudziesięciulatpracywAirAmerica
transportowałowczarkialzackieipanienki,małpy
igenerałów.Dostarczałichwszędzietam,gdziemieli
siędostać.Gdybypiekłomiałopasstartowy,mawiał,
zawiózłbytamwszystkich,którzymielibilet.Wszystko,
wkażdemiejsce,okażdejporzetobyłazasadawAir
America.
RzekaSongMapowiedziałKozlowski,spoglądając
wdółnabujną,spowitąwemgledżunglę.Dobra
kryjówka.Jeżelimająwięcejtych0,57,czekanas
twardelądowanie.
ItakbędzietrudnoorzekłMaitlandnawidok
aksamitnych,zielonychzboczygór.
Dolinabyławąskabędziemusiałzejśćszybko.Miał
przedsobąpiekielniewąskipasdolądowania,jakby
ktośzadrapałdżunglęszpilką.Noizawszemożesię
tamznaleźćnowegniazdokarabinów.Alewedług
rozkazunależyzrzucićlaotskiegoVIP-anaterytorium
WietnamuPółnocnego.Nieplanowanopodjęcia
gozpowrotem;wyglądałotonapodróżwjednąstronę
kuzagładzie.
Schodzimyzaminutęzawołałprzezramię
doValdeza.Niechsięprzygotuje.Będziemusiał
wyskoczyć.
Mówi,żezabieraskrzynię.
Co?Nicotymniewiem.
Załadowaliwostatniejchwili.Zarazpotym,jak