Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
O,bądźprzeklęta,bądźpotrzykroćprzeklęta!...
Profesorzerwałsięiwzniósłnadgłowązaciśniętepięści.Grube
kroplepotupokrywałyjegoczoło.
Karolu,Karolu!...Przecieżwiesz,żestrachunieznam!Czyż
kłamałbymzestrachu?!
Profesorzakryłdłoniąoczyipowiedziałniemalszeptem:
Możnateżkłamaćz...litości...
Opadłnafoteliznieruchomiał.
Zaległacisza,tylkozkątadolatywałomruczeniekota.
Pierwszyodezwałsięprofesor.
Powiedziałeś,żecięnienawidzę.Toprawda.Nienawidzęcię
bardziej,niżsobietomożeszwyobrazić.Ale...Zbytgłębokotkwisz
wmojejranie,byśminiebyłnajbliższy...Związałamnieztobą...
Ach,dajmytemuspokój...Twójniespodziewanyprzyjazdrozstroił
minerwy...
Profesorprzetarłszkłaisięgnąłdokieszeni:
Potrzebacipieniędzy.Ile?
Narazie...tysiącwystarczy.
Proszę.
Dziękuję,Karolu.Mamnadziejęwkrótcecioddać.
Mniejszaoto.Cóżzamierzaszrobić?
Jeszczeniewiem.Rozejrzęsię.Naraziekilkadniwłóżku
whotelu.
Adokumentymasz?
Mam.NazywamsięterazJanWinkler...Alejużpóźno.
Pierwsza-potwierdziłprofesor,spoglądającnazegarek.Gość
wstał.
Dowidzenia,Karolu.
Zaczekajchwilę.Niechciałbym,byśodszedłtakzaraz...
.Nie
proponujęci,byśzamieszkałumnie.Zwieluwzględówjest
toniemożliwe...
AleżKarolu,jabynajmniejniemiałemzamiaru...
Nie-przerwałprofesor.-Wiem,żeniechciałbyśtego.Ale
widziesz,nieznaczyto,byśniemiałmnieodwiedzać...Jestem