Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miałprzytymtakspeszonąminę,żeJulkapostanowiłajeszcze
bardziejgozmieszać.
—Doktorku-zaszczebiotała-proszęmipowiedzieć,czyjestem
dobrzezbudowana?
—No,owszem,zupełnienormalnie.
—Nie,nieotomichodzi.Japytam,czyładnie?
—Eeee,nieznamsięnatym.Proszęsięodwrócić.
Przyłożyłsłuchawkędojejpleców.
—Aleprzecieżdoktorekma...
—Cicho!Proszęoddychaćgłęboko...jeszcze...tak...wciągnąć
powietrze...dobrze...
Złożyłstetoskopischowałdokieszeni.
—Mogęnałożyćkoszulkę?-spytałazfiglarnąminką.
—No,można.Jużpoauskultacji,alejeszczeniewszystko.Proszę
siępołożyćnabrzuszku.
—O,będziedoktorekmniebić?
—Należałoby-mruknąłipomyślał,żeJulkajestdziśstrasznie
rozbrykana.
Odsunąłkołdręilekkonaciskającmięśniewokolicynerekzapytał:
—Boli?
—Nie.
—Atu?
—Teżnie...-jejgłoswydobywałsięzpoduszki,wktórąwcisnęła
twarz.-Nigdziemnienieboli!Panchcemnieudusićwtejpoduszce.
—Władku!-rozległsięwsąsiednimpokojugłosAlicji.
-Skończyłeś?
—Już,zachwilę.
—No,więcidźumyćręce.Obiadnastole.
—Sekundka.
Julkanakładałakoszulęiborykającsięzrękawami,zapytała:
—Więcniepowiemipan,czyjestemładniezbudowana?
—Powiemcoinnego-zirytowałsię.-Małazrobisiusiuinapełni
tymbuteleczkę.Zabiorędoanalizy.
Pokazałamujęzyk.