Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
takwymownąilustracjąjegozakłopotania,żeJulkapożałowałaswej
złośliwościipogłaskałagopopoliczku.
—Chybajużmożnawyjąćtermometr-zauważyłaAlicja-chcę
dowiedziećsię,jakatemperatura,bomuszęzdążyćprzebraćsięprzed
obiadem.
—Trzydzieściosiemidwiekreski-sprawdziłdoktor.-Otoskutki
uczeniasięponocach!
Wydobyłzkieszenilekarskąsłuchawkę:
—No,panienko,proszęzdjąćkoszulkęiusiąść.
—Zaczekaj-zatrzymałająAlicja-nimwyjdę.Wsąsiednim
pokojujestzimnoimógłbyciępowiewzaziębić.
Gdydrzwizamknęłysięzanią,Julkapowiedziała:
—Niegniewasiępannamnie,doktorku?
—Ależzaco?No,jazda,mojapanno!
Usiadłaiściągnęłakoszulę.
Stanowczoniewyglądałanatypskłonnydogruźlicy.Łagodna
spadzistośćramion,prawidłowoosadzonaszyja,dostatecznie
rozwiniętaklatkapiersiowa.Iostateczniedośćmięśni.Szczupłość
zwykłausiedemnastoletniejdziewczyny.
Zacząłopukiwaćszczyty.Jegodwapalceprzesuwałysięcal
pocalupociepłejjedwabistejskórze,trzeciuderzałwniąjakmłotek.
Dźwiękbyłczystyipełny.Oparłniechcącydłońnamałejjędrnej
piersi.Julkadrgnęłaizarumieniłasię,onjednaktakbyłpochłonięty
badaniem,żetegoniezauważył.
Opukałplecyiwziąłsłuchawkę:
—Terazposłuchamy,conampowiestetoskop.Proszęgłęboki
oddech...tak...terazznowu...tak...jeszcze...No,doskonale...Ajak
tamserduszko...Proszęnieoddychać...
—Wolne-roześmiałasięJulka.
—Co?
—Serduszko!
—Nierozumiem?-podniósłgłowęispojrzałnanią.
—Pytałpan,jaktamserduszko,więcpowiedziałam,żewolne.
—Aha-zaśmiałsięidopieroterazspostrzegł,żetamała
gokokietuje.-Ważniejszeto,żepłucasąwolne-dodał.