Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szukającczegoś,cozdradziłoby,costałosięzProstym,aleniczegonie
znalazłem.Uznałemwięc,żenictupomnie,boitakraczejniewróci
wnajbliższymczasie.Kiedyjużmiałemsięzbierać,usłyszałem,jak
ktośotwieradrzwi.
–Wiemy,żetujesteś!Wyłaź!
Mieszkaniebyłoniewielkie,więcukrywaniesięniemiałożadnego
sensu.Pozatymnierobiłemniczegozłego–poprostuprzyjechałem
odwiedzićkolegę.Niejanarobiłemtegobałaganuaniteżniczegonie
ukradłem.Wyszedłemnakorytarz.Szybkozorientowałemsię,
żeczekającytamdwajmłodzimężczyźniniesązpolicji.Łysy
wniebieskichdżinsachiczarnejskórzanejkurtceżułgumęibardzo
starałsięwyglądaćnagangstera.Stojącyzanimkolegawybrał
wygodniejszy,sportowystrój.
–Dzieńdobry–przywitałemsię.
–GdziejestProsty?
Zadałtopytanieagresywnymtonem,jednakpostanowiłemwykazać
siędobrąwolą.
–Niestety,niemampojęcia.Napewnonietutaj–odparłemzgodnie
zprawdą.
–Wiemy,żenietutaj!–ryknąłłysy.–Pytamy,gdziejest!
–Ajaodpowiadam,żeniewiem.Terazprzepraszampanów,ale
chciałbymwyjść.
Zrobiłemkrokwichstronę,gdytenzprzoduzastąpiłmidrogę.
–Nigdziestądniepójdziesz,dopókinieodpowiesznamnapytania!
Tojużbyłazupełnieinnarozmowa.Mojadobrawolamomentalnie
wyparowała.Bardzonerwoworeaguję,kiedyktośpróbujeograniczyć
miswobodę.
–Nie–powiedziałemkrótko.
Gośćsięgnąłdokieszenikurtkiiwyjąłzniejpałkęteleskopową.
Rozsunąłjąjednymzamaszystymruchem.
–Uuu...Ostrojedzieszzfrajerem,Czacha!–rzuciłkoleś