Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
złudnerozbudzenieipowrótdoświatainnegozbudowanego
ztwardych,anonimowychpłytspiżowych.Świataścieżekzasfaltu
nietychludzkąnogąwydeptanych,latarnizimnychibladych,ogniem
niezahartowanych,domówzaryglowanychprzynajmniejnadwazamki
paniczne.
Pierwszyświatprawdziwy,zkwiatówłąkidzieciństwautkany.
Światwyciszonyszmeremstrumykaispotulniały,niczymdziecko
utulonepieszczotąmatki,nimzapadniewsensprawiedliwy.
Wdrugim,obcym,idęwzdłużznajomejszosy,aleciągleintruz,
istrwożonysamsiebiepytam:cojaturobięidokądzmierzam?
Spoglądamwbokiwidzęprzecieżłąkę,takjakdawniejurzekamnie
ikusifeeriąbarw,pulsującychświateł,wibrujetańcemowadów.Itak
jakwtedy,obrzaskudzieciństwa,widzętozgłębisamegosiebie,
zczeluściduszy,zdnazarania.Itakjakwtedy,takidziśdalekoode
mniejesttenrajutracony.
Mojawieś
Szosa,łączącamałemiastozmiastemwiększym,dosyćgwałtownie
wydobywasięzzapagórkai,zaskoczona,widzinagłyzjazdwdrogę
polną,prowadzącądonieodległejwsi.Mojejwsi.Tenzjazd,raptowny
inieoczekiwany,odzawszebyłprzekleństwemmieszkańców
próbującychskręcićtufurmankączyrowerem.Kierowcyjadącydalej
nawprostniemieliszansy,byodpowiedniowcześniegozauważyć
izareagować.Niewidocznyskrętzebrałdosyćobfiteżniwo.Zginęło
tubądźznalazłopodkołamikalectwowielumoichznajomych,którzy
mielipechapojawićsięwnieodpowiednimmomenciewtymwłaśnie
zgubnymmiejscu.Kiedypowielulatachprzejeżdżałemtamtędy,
byłemmilezaskoczony,żewgórcezostałwydrążonyprzekop,
obniżającyszosęiwydłużającyperspektywęjejużytkowników.Potwór