Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Opierałsięochudziutkąbrzózkę.Nawetniemiał
zamiaruudawać,żepomagaszukaćśladów
pozaginionym.Poprostutylkosięnamniegapił.Nie
wiem.Chciałmniezłapaćnakłamstwie?Myślał,żenagle
sięwygadam,żedzieckotaknaprawdęzostałospłodzone
przezWitka?Popłaczęsięnadjegolosem?
BabaJagazacmokała,ukazującswojązłotąlicówkę.
−Jaryłonigdzienieodjeżdża–stwierdziła.–Starzeje
siępoprostuiniechcemusięjużpilnowaćwiosny
irozkwitaniaroślinrazemzMokosz.Boginiidziespać,
aonsięstarzeje.NawiosnępojawisięnowyJaryło
izamordujestarego.
Wzdrygnęłamsię.Nigdynielubiłamtejopowieści.
Pozatymniepotrafiłamzrozumieć,ilejesttychwcieleń
bogaJaryły.Ipocoonsięwogóleodradza,żebyzabić
samegosiebie.Niemawyrzutówsumienia,żesamsię
zabija?Jabymnieumiała.Idiotyzm.
−TocoztymWitkiem?Naprawdęgotutaj
zostawiliście?–drążyłam.
−Zauważ,żemieliśmyinnerzeczynagłowie.
Wykrwawiałaśsię–powiedziałaJaga.
−Acowogólesięwtedystało?–zapytałam.–
Bojaniedokońcapamiętam.
SzeptuchaspojrzałanaMieszka.Mężczyznaoderwał
plecyoddrzewkaipodszedłdomnie.
−Uderzyłemżercęwgłowęipodbiegłemdociebie.
Niezamierzamzatoprzepraszać.Tykrwawiłaś,pochwili
zemdlałaś.Sławazadzwoniłapopogotowie.Zrobiłosię
zamieszanie.Tyle.