Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
którym,zabijałistotynadprzyrodzone.Możepostanowił
zniknąćnajakiśczas,przyczaićsię,ukryć…?
−dywagowałam.
−Jeśliuciekł,toznaczy,żejestniepoważny–ucięła
Jaga.
Mnietamjegoucieczkawcaleniedziwiła.Samateż
najchętniejdałabymnogę.Aprzecieżjaksięucieka,
tosięniemówinikomudokąd.
−Tocoterazzrobimy?–Rozłożyłamręce.–
Dzwonimyposzpitalach,czygdzieśnieprzyjęliczłowieka
zurazemgłowy?Możeonstraciłpamięć!
−Tytomaszwyobraźnię…−westchnęłaBabaJaga
ipochyliłasię,żebyobejrzećwyrwanekępkitrawy
ikrzakipołamanepoupadkuWitka.
−Nicniezrobimy–mruknąłMieszkoiwrócił
doobojętnegoopieraniasięobrzózkę.–Samsięzgubił,
toniechsamsięznajdzie…
−Gdybyumarł,tochybależałobytujegociało–
dodałaJagarezolutnie.
Ciąglesiedziaławkucki,grzebiącpalcempomiędzy
wyrwanymikępamitrawy.Podeszłambliżejipochyliłam
się,żebyzajrzećjejprzezramię.
Jarogniewapodniosładłońipowąchałaczubkipalców.
Gdyodsunęłarękęodtwarzy,zauważyłam,żeopuszki
miałaubrudzonenaszaro.
−Popiół–szepnęła.
Chociażchłodnywiatrustał,poczułamnacałymciele
ciarki.Wyprostowałamsięgwałtownieicofnęłam.
UderzyłamplecamioMieszka,któryzłapałmnie