Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oświadczyłam,żesięwyprowadzę,oileniekupijedzenia.
Naprawdęgokocham.Jednaknienatylemocno,
żebyjeśćczerstwychlebzpodeschniętymżółtymserem
beznarzekania.
Szeptuchabardzosięucieszyła,żespędzimyzesobą
chwilęsamnasam,bezjegopełnegodezaprobaty
milczenia.Wdomuszybkoobejrzałamójbrzuch,
nasmarowałamaścią,któraśmierdziałacebulą,
anastępniezaparzyłarumiankuiusadziłaprzy
kuchennymstole,naktórympostawiłaświeżopokrojoną
szarlotkę.
Powolizaczynałamżałować,żemieszkamteraz
zMieszkiem,aniezBabąJagą.Suchyserniemoże
konkurowaćzszarlotką.
−Aterazpowiedzmiprawdę.Jaksięczujesz?–
zapytała.
−Doskonale!–skłamałamradośnie.
−Bujaćtolas,anienas–mruknęłaipogroziła
mipalcem.
Parsknęłam.Aczegonibysięspodziewała?
−Brzuchmnienieboli.Nawettakiedziwne
ciągnięcie,gdzieśwśrodku,jużzniknęło.–Wzruszyłam
ramionami.–Pozatymchybajestokej.
−AjakzMieszkiem?Uwierzył,żenosiszjego
dziecko?
Siorbnęłagłośnorumiankiemispojrzałanamnie
chytrzeznadkubka.Niebyłosensukłamać.Odrazu
byzauważyła.
−Niewiem.–Skrzywiłamsię.–Nibyuwierzył,ale