Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Planjestdobry.Pokolejnejszklaneczcewydawajesię
jeszczelepszy.Zostajemywspólnikami.Ustalamy,
żeniemożemybraćwięcejniż100złotychodgłowy.
Grupydotrzechosóbiniewięcejniżczterydziennie.
Wychodzędumny,żewreszcieodkryłemwsobie
duszębiznesmena.Wcześniejnigdziejejniebyło.Były
zatospektakularnebankructwa.Wreszciebędęmógł
zarobićnasiebie,konieczwymuszaniemnakobietach
płaceniazakolacje.CzujęsięjakroztańczonyGene
Kellyw
Deszczowejpiosence
.Szybkojednakwraca
wstyd,którypoczułemwmieszkaniuFilipa.Wzmaga
się,nabieraprawieapokaliptycznegowymiaru.
Wykorzystałempierwsząokazję,żebykupczyćtym,
comiałobyćtajemnicą.Amyślałem,żeniemogęsię
sprzedać.Naprawdętakbyło,aletylkodlatego,żenikt
niechciałmniekupić.Ateraztakodrazu?Itokomu?
BarmancezKazimierza?
Mimotegośpiędobrze.Śnimisiękolejkaludziprzed
domemFilipa.Podchodzębliżej,aonistojądosklepu
mięsnego.
*
Karolinadzwonipodwóchdniach.Majużpierwszą
grupę.Filipniedawałznakużycia,azawsze
zawiadamiałprzedpowrotem.Niemogęjednak
wykluczyć,żetymrazemmożepojawićsięznienacka.
Rośniewemniepanika.
Mamklucze,aleniejestempewny,kiedywraca
Filip.
Mogęichumówićnadzisiaj,nawetmuszę,bojutro
wyjeżdżają.
Nadzisiaj?Jestemkompletnieprzerażony.
Tylkodwieosoby,alepłacązatrzy.Pasowałaby