Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zosiniewyjedzie.
NatesłowaKamilki,Stokrotkazamilkłaodrazuipocałowała
jąukradkiemwrękę.
PaniMarjazrozumiała,żemusiałonastąpićcośważniejszegoniż
podeptaniekrzakupoziomek,jeżeliłagodnazazwyczajKamusia
wpadławgniewniebywały,ależeniechcianopowiedziećcałej
prawdyprzezwzglądnasurowośćmacochy.Wkażdymrazieczułasię
wobowiązkuokazaćswojeniezadowolenieiukaraćcóreczkęzajej
postępek.
–Idźdoswegopokoju–rzekładoKamilki–niezejdziesznaobiad
iniedostanieszleguminyaniowoców.
Kamusiazalanałzami,przedodejściemzbliżyłasiędoZosi,
mówiąc:
–Przepraszamciębardzo,Zosieńko,jużnigdynicpodobnegosię
niezdarzy.
Zosia,którawgruncierzeczyzłąniebyła,uściskałaKamilkę
iszepnęłajejnaucho:
–Dziękujęcibardzo,żeśniepowiedziaławszystkiego.Gdybymoja
macochausłyszałaotem,żeodtrąciłamtakmocnotęmałą,
zpewnościąobiłabymnieażdokrwi.
Kamilkaposzła,płacząc,kudomowi,MadziaiStokrotkapłakałyteż
rzewnie,współczującukaranej.Stokrotkamiaławielkąochotę
opowiedziećszczerzecałąprzygodędlazmniejszeniawinyKamilki
iwytłumaczeniajejprzedmamusią,aleprzypomniałasobie,
żeKamilkausilnienakazywałajejmilczenie.
–WstrętnataZosia–mówiłasobiewduchu–toonajestpowodem
zmartwieniabiednejKamuchny!...NiecierpięZosi!...
Powózzajechałprzedganekiprzybranamatkapociągnęłazasobą
Zosię,pożegnawszysięzpaniami.Zaledwieodjechałykilkakroków,
jużdałysięsłyszećrozpaczliwekrzykidziecka,któremacocha
szarpnęłamocnozawłosy.
Zostawszysame,MadziaiStokrotkapośpieszyłyopowiedziećswym
mamusiomdlaczegoKamilkataksięrozgniewałanaZosię.
–Towyjaśnieniezmniejszaponiekądjejwinę–odrzekłapaniMarja
–niemniejjednakpostąpiłabardzoniewłaściwie,nieumiejąc
zapanowaćnadsobąiuderzającmłodsząodsiebiedziewczynkę,która
przybyławodwiedziny.Pozwalam,żebyzeszłanaobiad,aleani
leguminy,aniowocówniedostanie.
MadziaiStokrotkapobiegływnetoznajmićKamusi,żezasiądzie
zewszystkimirazemdoobiadu,alemamusianiepozwoliłajej