Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
regionu,dziewięćsetsześćdziesiątjedenmetrównadpoziomemmorza,
góra,zktórejrozciągasięfantastycznywidoknaKorczulę,poszarpaną
przezwdzierającąsięwniąwodęzatoczkamifinezyjnieograbiającymi
wyspęzlądu,oraznainnewysepkiipółwysepPeljaszac.Góra,
naktórąKępińskiniemógłjednakwejść,gdyżodczuwałcoraz
silniejszebólepromieniująceodkręgosłupa.
Potemjużtylkopowrótalejaki!Tostatkami,tonadadriatycką
autostradą,wśródskał,śródziemnomorskiejzieleni,pod
pudniowoeuropejskimniebem.
Południowajesień.Czysto,surowo,bosko!
Północnapaździernikowajesieńzdawałasiępotemjakaśzbyt
szara,choćotaipolska.Brudny,zaniedbany,nieodrestaurowywany
Kraków.Powolnaprowincja,konserwatywnystosunekdowyścigu
narodówiras.Bezwład.Alenapórnieubłaganegoczasudomagałsię
intensyfikowaniapracynaukowej.Antonizaśchudł,bladłisłabł.
Terazdocentspacerujepomieszkaniu.
OddwóchtygodnijestszefemKlinikiPsychiatrycznej,więcsporo
myślikrążymupogłowie.Niemaochotynatrudpracynaukowej.Jak
dobrze,żeistniejeliteraturapiękna.Bierzekolejnytom
WposzukiwaniustraconegoczasuMarcelaProustaipowraca
doArkadii.Dzieciństwo.Dom,okazałyinietrwały.Beskidy…
Siadanakanapieiczyta.Popewnymczasiegłowaopadanapierś.
Zdrzemnąłsięczyzamarzył?Przedchwiląbyłgdzieśdaleko
idawno,weśniealbonajawie.
Powoliwstaje,trochęodświeżonybezruchem,jednaknadalczuje
się,jakbybyłgumowąpiłką,zktórejwolno,systematycznieuchodzi
powietrze.Podchodzidostolika,zkarafkinalewadokieliszkatrochę
czerwonegowina,któredostałodktóregośpacjenta.Zwilżaustaipada
napobliskifotel,wehikułmentalnychpodróży.Przezchwilęsiedzi
wpółmroku,jakbysięzastanawiał,czyjeszczetrochęnie
poleniuchować,wszakdziśniemaaniżony,anipacjentów;jednaknie,