Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
owielebliższestrzały:nicnierozumiał.
Wtejchwiligenerałowiewrazzeskortązjechaliwdróżkępełną
wody,znajdującąsięopięćstópponiżej.
Marszałekzatrzymałsięiznówwymierzyłlornetę.Tymrazem
Fabrycymógłmusięprzyjrzećdowoli;byłtojasnyblondynzdużą
czerwonątwarzą.
„NiemamytakichtwarzyweWłoszech–pomyślał.–Ja,taki
blady,zciemnymiwłosami,nigdyniebędędońpodobny”–skwitował
zesmutkiem.DlaFabrycegosłowateznaczyły:„Nigdyniebędę
bohaterem”.Popatrzyłnahuzarów:zwyjątkiemjednegowszyscymieli
płowewąsy.GdyFabrycyprzyglądałsięhuzaromzeskorty,oniteż
patrzylinaniego.Zarumieniłsię;abyukryćzmieszanie,zwróciłgłowę
wstronęnieprzyjaciela.Byłytodługieszeregiczerwonychludzi,ale
–cogomocnozdziwiło–zdalimusiębardzomali.Długieichlinie
–pułkiczydywizje–widziałymusięniewyższeniżpłoty.Szereg
czerwonychjeźdźcówprzybliżałsiękudróżce,którąmarszałek
ieskortaposuwalisiępowoli,chlupiącwbłocie.Dymniepozwalałnic
rozróżnićprzedsobą;odczasudoczasunatejbiałejmgleodcinałysię
sylwetkiludziwgalopie.
NagleodstronynieprzyjacielaFabrycyspostrzegłczterechludzi
nadjeżdżającychpędem.„Aha!atakująnas”–pomyślał;narazujrzał,
iżdwajztychludzirozmawiajązmarszałkiem.Jedengenerałześwity
puściłsięgalopemwstronęnieprzyjacielawrazzdwomahuzarami
zeskortyiczteremaprzybyłymi.PoprzebyciumałegokanałuFabrycy
znalazłsięobokwachmistrza,którywyglądałbardzodobrodusznie.
„Muszędońzagadać–pomyślał–możeprzestanąsięnamniegapić”.
Długoważyłsłowa.
–Proszępana,pierwszyrazwidzębitwę–rzekłwreszcie–aleczy
toprawdziwabitwa?
–Cośniby.Alektotyjesteś?