Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Caaducachet,cependant
13rzekłmagistralnie.
Edwardnicnieodpowiedział.Wietrzyksiętylkoobruszył
natakiegadanie,zaszeleściłwgałęziach,chudojeszcze
igdzieniegdzietylkoomglonychzielenią,arazem
przyniósłzdalekagrubygłosgderliwy,nawalny.
Czytujestgdziewodospad?zapytałKamil.
Zdajesię,żetomłynoparęwiorst14stąd;jużnie
pa​miętam.
Niebomiedzianezażywopłotemlasówzwiastowało
bliskizachód.Chłódsięzaostrzył,zatęskniłasiękraina.
Gdziekolwiekspojrzećzarzekąizaosadądworską
takąmaleńkąodkrańcadokrańcawidnokręguświat
byłzamkniętymuremlasów.Kamilrozglądałsięwokoło
inicjużstosownegoniemówił,tylkorozmyślał,jak
tudługojechałosięprzeztelasyikoleją,ipocztą,aby
dotrzećdosiedzibywTurowiczach,gdzieniemanawet
butelkifrancuskiegowina,aBógwiejeszczeczegotam
brakowaćmożeczłowiekowikulturalnemu?...
Edwardzaśpatrzyłnarzekę.Nurtjejmętno-zielony
sprawiałdzikąświeżośćigłuchąmuzykę;grozaispokój
lałysięwezbranąpowodzią.Edwarduśmiechnąłsię
smutnie:
Takmusząwyglądaćzaświatowerzeki,StyksiLete...
Sądzisz?odbąknąłKamil.
Iskrzywiłsię,bonielubiłprzypomnieńośmierci,
naziemizaśwybierałsobiemiejscanajpełniejszesłońca
igwarużycia.AleEdwardbrnąłdalejwmelancholię:
Lekkosięzapewneumierawtymkraju?
Dajspokój,Edziu!Mieliśmywcaleniewracać
dogawędyo...ostatnichwypadkach,przynajmniejprzez
miesiąc.
ChwyciłsięKamilobiemarękamizawyłogi
wierzchniegoubraniaiobciągnąłjeruchemenergicznym,
swoimwłasnym,wyrażającymnibygotowość
dowszelkichuciechżyciastrojnego,balowego,
dozapomnieniaowszelkichmącącychradość