Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Miarowystukotzegarawiszącegonaścianiewgryzasię
wmojeuszy,doprowadzającdoszału.Jestzbytgłośny
inatarczywy,copowoduje,żenadobresięwybudzam.
Wpokojupanujepółmrok.Głowaeksploduje
niewyobrażalnymbólem,austapieką,jakbyktośsypał
naniesólipolewałkwasem.Próbaoblizaniaichnicnie
dajeijedyniepotęgujeból.Czujęohydnyposmakkrwi
zpopękanychwarg,któryniemalżeprzyprawiamnie
omdłości.Mrużęoczy,starającsiędostrzecchoćby
najmniejszyszczegół,któryodpowieminajednobardzo
ważnepytanie.
Gdziejajestem?
Wyciągamrękęprzedsiebieiodkrywam,żechyba
jestempodłączonadokroplówki.Cienki,gumowywężyk
tkwiwbitywmojądłoń.Dziwne,bomiejscewogólenie
przypominasaliszpitalnej.Tylkoskądjawiem,jak
wyglądasalaszpitalna,skoroniewiemnawet,jakmam
naimię?Wytężampamięć,alenieprzywołujężadnych
wspomnieńaniobrazów.Każdynajmniejszyruchsprawia
miból,leczgdyudajemisięodrzucićkołdręnabok,
wpadamwpanikę.Nienaturalniechude,długienogi
prawiewcałościpokrytesińcami.Poobdzierana,
krwawiącalekkoskóraświadczyotym,żemusiałomisię
staćcośpoważnego,itodośćniedawno.Chybanietak
powinnowyglądaćmojeciało.Przykrywamsię
zobrzydzeniem,podciągająckołdrępodsamąbrodę.
Kimjajestem?
Brzuchisineżebrasugerują,żezostałamdotkliwie
pobitalubuczestniczyłamwjakimśwypadku,ijużwiem,
dlaczegokażdapróbagłębszegooddechurozrywa
miklatkępiersiową.Jestemwrakiemczłowieka.Słonełzy
napływająmidooczuiboleśnielecąpopoliczkach.Czy