Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chrapanie,przynajmniejniemusiałamznosićwątpliwych
komplementów.PogłaskaładłoniąrękojeśćLodowegoPogromcy.
Nawetsięzastanawiałam,jakwaszmusićdozamilknięcia.
PopatrzyłanaSerafine.Jaktygoznosiłaś?!
MaparęzaletodparłaSerafine,kiedyzaprzęgruszył.
Chętniecitoudowodnię,jeślipoprosiszdorzuciłAngus
imrugnąłdoSieglinde,któratylkoprzewróciłaoczami.
VaroschzagadnęłaZokorajesteśpewien,żebyłoby
niesprawiedliwieodciąćmujęzyk?
TakodparłzcieniemuśmiechuVarosch.Zgrywaniezdobywcy
damskichsercniejestkaralne.
SzkodamruknęłaZokoraiposłałaNormanowidługiespojrzenie
swychciemnychoczu.Ponieważnigdyniebyłowiadomo,żartujeczy
nie,Angusprzełknąłto,comiałnakońcujęzyka.
Kołysaniepowozu,przywodzącenamyślstateknawzburzonych
falach,niepodobałosięmojemużołądkowi.Otworzyłemokno,
chłonącchłodnepowietrze.Chorobamorskadałamimocnowkość
ibyłemrad,czującpodnogamitwardygrunt.Terazkołysało
powozem.
Leandraoparłagłowęomojeramię,cichaizamyślona.Przezdługą
chwilęniktsięnieodzywał.Turkotżelaznychkółnabrukuistukot
kopyt,parskaniekoniiposkrzypywaniemiękkiegozawieszenia
zaprzęgudziałałyusypiająco.Mojeciałodomagałosięsnu,alenie
umysł.Byłonacopatrzećzaoknem.
Pojazdtoczyłsiępowoli,woźnicamusiałrazporazwstrzymywać
konie,bonawetwnocypanowałdużyruch.Wszędziepaliłysię
latarnieipochodnie,akejabyłaoświetlonajakwdzień.Tylko
wojskowaczęśćportubyławielkościcałegoportuwKelarze;okręt
cumowałprzyokręcie,wszędziecośnaprawianoalbodoposażano,
panowałygwarirejwach,budzącewspomnieniaoczarnymlegionie
naWyspachOgnistych.
Ostatniospororozmyślałem,bopozaczekaniem,„Tancerz