Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poniedziałek,7X1996r.
PROLOG
OdkądAgatawzeszłymmiesiącuopuściłaoddziałzamkniętySzpitala
dlaNerwowoiPsychicznieChorychwŚwieciu,ciąglezastanawiała
się,czysobieporadzi.Wplacówceczułasiębezpiecznie,miałaprzez
całyczasopiekę,ajejdzieńukładałsięwedługharmonogramu
–posiłków,terapii,zajęćdodatkowychispacerówpoparku.Niby
tenowelekiokazałysięnajbardziejskutecznezewszystkich,które
braładotejpory,ułatwiałyfunkcjonowanie,dodawałyjejpewności
siebieinieotępiały,mimotoodczuwałasilnyniepokój.Miała
trzydzieścitrzylata,jednakostatniądekadęspędziłagłówniewłóżku
podczasstanówdepresyjnych,nazmianęśpiącipłaczącwpoduszkę,
dostającatakówhisteriiprzykolejnychurojeniachalbolądując
poponownejpróbiesamobójczejwłaśniewŚwieciu.Minęłosporo
czasu,zanimzdiagnozowanouniejschizofrenięparanoidalną,
ajeszczewięcej,nimdobranoodpowiedniąfarmakoterapię.
Najtrudniejchybabyłojejsiępogodzićztym,żeosobyizdarzenia,
którewidzi,sątylkowytworamijejumysłu.
Omamy.
Nieznosiłategoohydnegosłowa,któretakspłaszczałojejbogaty
wyobrażonyświatibliskieAgacieosoby.Możeiżyłytylkowjej
głowie,możejezmyśliłainieistniałynaprawdę,aleinnychprzyjaciół
niemiała.Aodkądwprowadzonojejstałąterapięfarmakologiczną,
wszyscyjejurojeniprzyjacieleodeszli,zniknęli.Zostałasamajak
palec.Teoretyczniemogładziśfunkcjonowaćsamodzielnie
wspołeczeństwie,nadawałasiędowykonywaniaprostejpracy,której
odjakiegośczasuszukała,niestanowiłaniebezpieczeństwadlasiebie
czyinnych,arodziceodetchnęlizulgą,aleonaczułasięnieszczęśliwa